Wiadomość o śmierci Wojciecha Młynarskiego bardzo mnie poruszyła. Jego odejście zasmuciło nie tylko ludzi związanych twórczo z kulturą, lecz także wielu zwykłych zjadaczy chleba, którym bliski jest niebanalny tekst i dobra piosenka. Był autentyczną legendą polskiej piosenki, zresztą współtworzył ją od ponad półwiecza. Sprawił, że stała się ważnym tekstem kultury.
Pierwsze kroki stawiał w warszawskich Hybrydach, jeszcze jako student polonistyki z Uniwersytetu Warszawskiego. Zadebiutował tekstem Po prostu wyjedź w Bieszczady. Już w 1963 roku pojawił się na pierwszej edycji Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, towarzysząc Janinie Ostali z tegoż kabaretu, która śpiewała piosenkę Ludzie to kupią z jego słowami. Piosenkę wyróżniono. Minęło pół wieku, a jej przesłanie jest coraz bardziej aktualne.
Współpracował z warszawskimi kabaretami Dreszczowiec, Owca i U Lopka oraz przez dziesięć lat z kabaretem Dudek. Sam wielokrotnie przyznawał, że to była dla niego prawdziwa szkoła, która go ukształtowała. Tam nauczył się dyscypliny słowa oraz przekazywania ważnych treści w formie skrótu lub powiedzonka. Pisał piosenki dla Wiesława Gołasa, Wiesława Michnikowskiego i Barbary Rylskiej. Prezentował w kraju i zagranicą recitale autorskie. Najbardziej znane to: W co się bawić, Szajba, Wieczór liryczny, Róbmy swoje. Lżejsze, łatwiejsze w odbiorze utwory tworzył dla innych. Sobie pozostawił gatunek, który nazwał felietonem muzycznym. Była to oryginalna forma wypowiedzi, składająca się z zaledwie czterech zwrotek. Miała swój początek i celną pointę. Kreślił tam obraz życia rodzinnego, rozrywek kulturalnych i tęsknot ówczesnego obywatela PRL. Co jednak ciekawe – nigdy nie zdarzyło mu się chwalić ówczesnej władzy. Po 1976 roku, gdy poparł protest przeciwko planowanym zmianom w konstytucji, objęto go zapisem cenzorskim. Mimo to tworzył dalej. W okresie stanu wojennego – wzorem wielu twórców – poparł bojkot telewizji. Teksty Wojciecha Młynarskiego są ponadczasowe. Bywa, że stają się coraz bardziej aktualne.
Pamiętam też opolski koncert Nas troje - nastroje, poświęcony Agnieszce Osieckiej, Jonaszowi Kofcie i właśnie jemu. Był to rok 1977. Już wówczas został uznany za jeden z trzech najważniejszych filarów polskiej piosenki. Popularność tekstów Osieckiej i Kofty wynikała z zawartej w nich nieuchwytnej nutki poezji. Młynarski przemycał celną ironię, choć potrafił też wzruszyć. Na początku lat dziewięćdziesiątych jego popularność nieco przygasła. Nadeszły inne czasy i nastała inna wrażliwość. Tekst stał się drugorzędny, większą uwagę przykładało się do muzyki. Nie wiem czy był to właściwy kierunek. Piosenki z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nuciła cała Polska. Dziś mało kto jest w stanie powtórzyć słowa i melodie współczesnych przebojów. Zabrakło Jeremiego Przybory, nie ma Agnieszki Osieckiej, odszedł także Wojciech Młynarski. Wyróżniała go wyjątkowa lekkość pióra, kultura artystyczna, a przy tym dbałość o urodę języka. Tamtą dobrą tradycję podtrzymuje niewielu. Wymienię Andrzeja Poniedzielskiego, Artura Andrusa...
Dwa i pół roku temu Polskie Radio wznowiło atrakcyjny pięciopłytowy box, zatytułowany Wojciech Młynarski prawie całość, pierwotnie wydany w 2001 roku. Złożyły się nań dwa krążki z autorskimi wykonaniami, na dwóch kolejnych umieszczono piosenki najwybitniejszych polskich piosenkarzy do jego tekstów, zaś program trzeciego składa się z interpretacji znanych aktorów. Jest to zestaw nie do przecenienia, godny rekomendacji. W 2011 Universal Music w serii Poeci Polskiej Piosenki wydał dwupłytowy album Młynarski - Żyj kolorowo... Ta pozycja jest również godna rekomendacji, przyniosła bowiem interpretacje piosenek (głównie poświęconych miłości) w wykonaniu artystów reprezentujących różne pokolenia i różniących się muzyczną wrażliwością. Są tu Skaldowie, Dwa Plus Jeden, Andrzej Zaucha, Raz Dwa Trzy, Ewa Bem, Hanna Banaszak, Edyta Geppert, Michał Bajor, Anna Maria Jopek, Bogusław Mec, Marcin Rozynek i inni. Oba zestawy wzajemnie się uzupełniają.
W ostatnim okresie swego życia Wojciech Młynarski bardzo ciężko chorował. 26 marca skończyłby 76 lat. Zdarzało się, że z powodu dolegliwości „czasami nie należał do siebie”, jak określiła to Magda Umer. Tak czy inaczej - był człowiekiem wyjątkowym. Był i pozostanie głosem wszystkich wrażliwych pokoleń. I takim chcę go pamiętać.
słuchacz
Na zakończenie jeszcze małe podsumowanie. 18 marca przypadają trzecie urodziny PÓŁECZKI Z PŁYTAMI, która jest odzwierciedleniem mych muzycznych zainteresowań i realnych zbiorów. Rok temu mogłem pochwalić się łącznie czterdziestoma zamieszczonymi postami oraz siedmioma tysiącami wejść. Statystyka znacznie poprawiła się od chwili, gdy zdecydowałem się umieszczać me wpisy regularnie, raz w tygodniu. Przyznaję - nie jest to łatwe i wymaga sporej samodyscypliny.
Dziś liczby wyglądają bardziej zachęcająco. Postów jest ponad dziewięćdziesiąt, a liczba odwiedzin wzrosła do sześćdziesięciu czterech tysięcy. Chyba więc warto.
Dziękując wszystkim czytelnikom za zainteresowanie, pozwolę sobie powtórzyć za Wojciechem Młynarskim: róbmy swoje, póki jeszcze ciut się chce. Może to coś da? Kto wie?...
Absolutnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz