czwartek, 24 października 2019

Frank Zappa przez pryzmat kolejnych kilku albumów... (cz. 2)







Kilka tygodni temu jeden z wpisów poświęciłem postaci Franka Zappy, widzianej przez perspektywę kilku płyt z jego twórczością stojących na mojej Półeczce. Jakkolwiek pomysł był nieco karkołomny a spojrzenie dość wyrywkowe, to mimo wszystko pozwalało na nieco ogólniejsze wnioski. Tu przypomnę, że powołując do życia Półeczkę z płytami zobowiązałem się pisać jedynie o krążkach, które znam i które rzeczywiście na niej rezydują. W chwili powstawania pierwszej części mych zappowskich refleksji artystę reprezentowało osiem tytułów. Tekst spotkał się ze sporym zainteresowaniem, a nawet dotarły do mnie głosy sugerujące o które pozycje warto byłoby ów zbiór poszerzyć. W jakimś stopniu korzystając z tych podpowiedzi, a także kierując się własnym wyczuciem powiększyłem go o kolejnych osiem tytułów. Tym samym reprezentacja Zappy urosła do szesnastu płyt i choć to w dalszym ciągu niewielki ułamek jego całego dorobku, to już pozwala na nieco szersze spojrzenie.