piątek, 4 listopada 2016

Live At The Hollywood Bowl – brakujący dokument z czasów beatlemanii








Wielka Czwórka z portowego Liverpoolu to chyba jeden z najbardziej znanych zespołów na świecie. Przypominanie nawet ich skrótowej biografii byłoby dużym nietaktem wobec czytelników. Byli wyjątkowi pod wieloma względami. Choć u progu kariery żaden z muzyków nie był wirtuozem swego instrumentu i żaden nie znał też nut, to niemal przez całe lata sześćdziesiąte wyznaczali nowe prądy muzyczne, kładąc podwaliny pod późniejszy rozwój hard rocka, psychodelii, białego bluesa i wielu innych awangardowych nurtów. Byli pierwszą europejską grupą, która bez reszty podbiła amerykański rynek muzyczny. Do końca lat dziewięćdziesiątych sprzedali ponad miliard płyt. Wydali kilkanaście studyjnych albumów. Od 1987 roku płyty te pojawiły się na srebrnych krążkach, lecz jakość zapisanego na nich dźwięku była dość przeciętna. Co ciekawe, w zasadzie przez wiele lat tak znany zespół nie miał w swym dorobku żadnych oficjalnych nagrań koncertowych. Wyjątek stanowiła jedna płyta, wydana w 1977 roku i zatytułowana The Beatles – Live At The Hollywood Bowl. Nagrania na ów krążek przygotował George Martin, wieloletni  producent Beatlesów, jednak nigdy nie był z nich zadowolony. Pochodziły z trzech koncertów zespołu w Hollywood Bowl, zarejestrowanych 23 sierpnia 1964 roku oraz 29 i 30 sierpnia 1965. Przez wiele lat był to jedyny, wydany przez EMI i Capitol Records, autoryzowany koncert Beatlesów. Zarejestrowano go w okresie szczytowego nasilenia beatlemanii, jednak przy poziomie ówczesnej techniki zarówno nagłośnieniowej jak i nagraniowej zrealizowanie profesjonalnego zapisu było niemożliwe. Na koncertach panował nieopisany chaos. Muzycy nie słyszeli się wzajemnie. Wszystko zagłuszał pisk siedemnastu tysięcy fanów, którzy, jak twierdził George Martin, byli w stanie zagłuszyć nawet startujący odrzutowiec. Nic dziwnego, że krótko potem zespół definitywnie zrezygnował z publicznych koncertów. Pamiętam te nagrania, miałem je u schyłku lat siedemdziesiątych na taśmach mego poczciwego szpulowca. Trudno było tam oddzielić muzykę od wszechogarniającego wrzasku. Przyznam, że właśnie z uwagi na kiepską jakość nie przetrwały zbyt długo.




Warto przypomnieć, że rok 1964 przyniósł zespołowi bezprecedensowy sukces, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych. Gdziekolwiek się udawali – towarzyszyły im tłumy pełnych uwielbienia fanów, dezorganizujących wszystko dokoła. 9 lutego 1964 roku popularny program amerykańskiej telewizji „The Ed Sullivan Show” zgromadził przy odbiornikach siedemdziesiąt trzy miliony widzów, pragnących obejrzeć koncert Beatlesów transmitowany na żywo ze studia. Stanowiło to 45% amerykańskich domów wyposażonych w odbiorniki TV. W zasadzie trudno się dziwić. Było to coś nowego dla nastoletniej młodzieży, szukających czegoś innego niż Elvis Presley i Frank Sinatra. Brian Epstein zaproponował jej nowy wizerunek gwiazd, który przypominał czterech chłopaków z sąsiedztwa. W połączeniu z ich genialną umiejętnością tworzenia przebojów niemal na zamówienie pomysł ten okazał się marketingowym strzałem w dziesiątkę.




Sytuacja na rynku płyt CD, zawierających nagrania legendarnego kwartetu zmieniła się radykalnie 9 września 2009. W tym dniu miała miejsce premiera szesnastopłytowego zestawu The Beatles Stereo Box Set, zawierającego całą na nowo zremasterowaną dyskografię zespołu. Różnica w brzmieniu była ogromna. W ślad za nim na sklepowych półkach pojawił się trzynastopłytowy komplet Mono Box Set, prezentujący monofoniczne miksy piosenek, często znacząco różniące się od stereofonicznych. Oba zestawy oraz sprzedawane oddzielnie płyty z edycji stereofonicznej wyparły z rynku wydawnictwa z 1987 roku. Mimo to, dalej brak było nagrań koncertowych. W trzy listopadowe noce 1995 roku na antenie telewizji ABC wyemitowano sześciogodzinny serial, w którym znalazło się wiele niepublikowanych wcześniej materiałów archiwalnych, wywiadów i odrzutów sesji nagraniowych. W ślad za serialem, w latach 1995-1996 ukazała się trzyczęściowa seria dwupłytowych wydawnictw, zatytułowana Anthology, która stała się cennym uzupełnieniem filmu. 




Gwoli ścisłości należy jeszcze wymienić dwa dwupłytowe zestawy Live At The BBC, zawierające fragmenty programów radiowych oraz występów w studiach radia BBC. Część pierwszą wydano w  1994 roku, drugą w 2013. Wszystkie te albumy, jakkolwiek cenne i wartościowe, w dalszym ciągu nie prezentowały zespołu podczas regularnego koncertu dla wielotysięcznej publiczności.




Wróćmy więc do pamiętnych występów z Hollywood Bowl. Wytwórnia Capitol Records pierwotnie planowała wydać album koncertowy The Beatles, zawierający nagrania z 23 sierpnia 1964 roku, jednak mimo wytężonej pracy nie osiągnięto zadowalających rezultatów. Występ naprawdę robił wrażenie, jednak jakość dźwięku dyskwalifikowała materiał. Taśmy powędrowały na półkę. Rok później, 29 i 30 sierpnia zarejestrowano w tym samym miejscu kolejne dwa koncerty zespołu, ale znów okazało się, że wyłowienie muzyki legendarnej czwórki spod ryku tłumu przekraczało możliwości wydawców. I tym razem taśmy trafiły do archiwum. W 1971 roku, przy okazji  pracy nad albumem Let It Be próbował zmierzyć się z nimi Phil Spector, lecz również zrezygnował. Materiał powrócił na półkę, gdzie przeleżał kolejne sześć lat. Do tematu powrócił Bhaskar Menon, prezydent Capitol Records, który zaproponował tę pracę Georgowi Martinowi. Bezpośrednim powodem tej decyzji była chęć ograniczenia atrakcyjności powstających nielegalnie bootlegów. Zadanie nie było łatwe, jednak doświadczonemu realizatorowi, od lat współpracującemu z zespołem udało się wykroić trzynaście utworów. Różnica między nim a piosenkami zarejestrowanymi również na żywo w studiach BBC polegała na niesamowitej energii, jaką zespół czerpał z wiwatującego tłumu. Drobne wpadki wykonawcze zeszły na dalszy plan, bowiem muzycy z uwagi na doping prawie się nie słyszeli.
Koncertowy album z Hollywood Bowl zawierał głównie piosenki z płyt A Hard Day's Night (1964) i Help! (1965), wszak grupa grała wówczas swój najnowszy repertuar. Choć cieszył się sporym powodzeniem, to jednak po wyczerpaniu nakładu nie został wznowiony, nie ukazała się też jego wersja kompaktowa.




Do nagrań powrócono po blisko czterdziestu latach. Zmieniły się czasy, rozwinęła się technika. Jakiś czas temu do Gilesa Martina (syna Georga) dotarła wiadomość, że w Capitol Studios odkryto trójkanałowy zapis wspomnianego koncertu. Okazało się, że jest technicznie nieco lepszy od taśmy matki przechowywanej w londyńskich archiwach. Giles wspólnie z Jamesem Clarkem poddał go obróbce w technologii DEMIX, pozwalającej wyodrębnić dźwięki poszczególnych instrumentów ze wspólnego toru. Materiał przy współpracy Sama Okell’a ponownie zmiksowano. Dało się poprawić przejrzystość dźwięku i oddać w nagraniu niesamowitą energię muzyków wspomaganych przez kochający ich tłum. Całość uzupełniono o dodatkowe cztery nagrania, tak więc ostatecznie na płytę trafiło siedemnaście piosenek. Album zdecydowanie zyskał nowy blask i w niczym nie przypomina swego dawnego pierwowzoru. Jakość dźwięku pozytywnie zaskakuje. Beatlesi inspirowani wrzeszczącym tłumem grają na najwyższych obrotach, często nadając wykonywanym piosenkom szybsze tempa niż w wersjach studyjnych. 




Wersja CD pojawiła się w sklepach dziewiątego września, dokładnie w siódmą rocznicę premiery zremasterowanego szesnastopłytowego boksu The Beatles Stereo Box Set, zaś osiemnastego listopada (za niespełna dwa tygodnie) planowana jest premiera wersji winylowej. Dwudziestego pierwszego listopada pojawi się również nowy film dokumentalny The Beatles: Eight Days a Week - The Touring Years, którego reżyserem jest Ron Howard. Będzie dostępny zarówno na Blu-Ray jak i w dwupłytowej edycji DVD.
Po raz kolejny okazało się, że współczesna technika i wiedza fachowców może zdziałać cuda. Nawiasem mówiąc, ciekawy jestem co jeszcze kryją archiwa, wszak znawcy tematu twierdzą, że nie wszystkie skarby zostały opublikowane. Jestem przekonany, że temat powróci. Giles Martin, syn legendarnego Georga Martina dokonał cudu. Boję się myśleć, czego może dokonać jego wnuk…

słuchacz






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz