Box Świecie nasz |
Czy architektura może
mieć związek z muzyką? Okazuje się, że może. Przypomnę trójkę studentów tego
kierunku londyńskiej Regent Street Polytechnic, którzy na początku lat
sześćdziesiątych założyli grupę, tworzącą podwaliny legendarnego kwartetu Pink Floyd. W tym samym czasie, na
Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej Marek Grechuta spotkał Jana
Kantego Pawluśkiewicza, z którym powołał do życia „Kabaret Architektów Anawa”,
pierwowzór zespołu towarzyszącego mu na dwóch pierwszych płytach. To właśnie na
nich znalazły się utwory, które przyniosły mu popularność. Pierwsza,
zatytułowana po prostu Anawa zawierała
dziesięć piosenek, do słów polskich poetów, w tym także teksty napisane przez
Marka Grechutę samodzielnie. Nikt nie przypuszczał, że kończący płytę Korowód, a właściwie nagle urywająca się
melorecytacja do wiersza Leszka Aleksandra Moczulskiego, z muzyką Jana Kantego
Pawluśkiewicza stanie się punktem wyjścia drugiej płyty, która stała się jedną
z najważniejszych w polskim rocku. Oba albumy dzieli zaledwie rok, jednak
muzycznie należą do dwóch odległych światów. Udział Marka Jackowskiego oraz
Jacka Ostaszewskiego w nagraniach sprawił, że muzyka poszybowała w nieznane rejony,
zabarwione nieco nutą orientu. Wszak to oni kilka miesięcy później dali
początek grupie Osjan (Ossian lub Ossjan - pisownia była różna), czerpiącej z
kultur wschodu. Korowód jako
połączenie poezji śpiewanej i muzyki z pogranicza jazzu i art rocka okazał się albumem
ponadczasowym, który trudno porównać z jakąkolwiek pozycją, także z ówczesnego
rynku zachodniego. Kilka miesięcy później Grechuta opuścił zespół Anawa,
powołując nową grupę pod intrygującą nazwą WIEM. Jej rozwinięcie stanowiło
definicję tworzonej sztuki - W Innej
Epoce Muzycznej. Po osiągniętych wcześniej sukcesach z poprzednim składem był
to krok ryzykowny, stanowił jednak kolejny, dość logiczny etap rozwoju
artystycznego.
Skład formacji był
płynny, pojawili się w niej uznani muzycy ze świata jazzu i rocka, w tym: Eugeniusz
Obarski, Piotr Michera, Bronisław Suchanek, Paweł Jarzębski, Marian Komar, Jan
Gonciarczyk, Jerzy Bezucha, Benedykt Radecki, Kazimierz Jonkisz oraz Marian
Pawlik i Paweł Ścierański. To i tak niepełna lista. Utwory zyskały odmienne aranżacje,
a koncerty przeradzały się niemal w misteria, wypełnione improwizacjami wzajemnie
inspirujących się muzyków. Grupa nagrała dwie płyty studyjne: Droga za widnokres (1972) i Magia obłoków (1974).
Droga za widnokres (1972) |
Pierwsza z nich, zrealizowana
w oszczędnym i surowym klimacie była muzycznym przeciwieństwem Korowodu.
Program, oparty o współczesną poezję poruszał tematykę egzystencjalną,
traktując ją jednak w sposób odrealniony i metaforyczny. Zwiastowała ją już niecodzienna
okładka z fotografią Bernharda Goschina, nagrodzoną medalem na wystawie Venus
’72. Kilka utworów z tej płyty szczególnie zapadło mi w pamięć. Wyróżnię dwie początkowe
kompozycje - Jeszcze pożyjemy (ze
słowami Grechuty) i Gdziekolwiek (do
wiersza Jana Zycha) oraz dwie z drugiej strony Pewność (Ewa Lipska) i Gdzieś
w nas (Ryszard Milczewski-Bruno). Muzykę do wszystkich piosenek skomponował
Marek Grechuta. Zwłaszcza Pewność do
słów Ewy Lipskiej jest mi szczególnie bliska. Chyba sprawia to intrygujący wiersz,
absolutne przeciwieństwo wcześniejszej mickiewiczowskiej Niepewności, zaśpiewany w daleki od liryzmu sposób oraz niepokojąca
muzyka (zwłaszcza kontrabas Pawła Jarzębskiego). W zasadzie trudno wyróżnić
którykolwiek utwór z tej płyty. Wszystkie są doskonałe, zresztą zwykle słucham jej
jako jednej zwartej całości, gdzie każdy dźwięk jest na swoim miejscu i we
właściwym czasie.
Magia obłoków (1974) |
Nagrana dwa lata
później Magia obłoków jest znacznie
bardziej kolorowa i o wiele cieplejsza, nie tylko z powodu okładki. Muzyka
zespołu również ewoluowała. Stała się bogatsza, bardziej wyrafinowana, wręcz
zaskakuje swą melodyjnością - choć otwierający album utwór W pochodzie dni i nocy (do wiersza Leszka Aleksandra Moczulskiego)
jest muzycznym nawiązaniem do klimatu poprzedniej płyty. Zwraca uwagę Igła z „kłującym” dźwiękiem gitary, wpada
w ucho A więc to nie tak, z piękną,
rozkołysaną melodią i zespołową wokalizą, a także zapada w pamięć kończąca
pierwszą stronę płyty mocno jazzrockowa Godzina
miłowania, z niezapomnianym pojedynkiem basu i skrzypiec elektrycznych.
Drugą stronę otwiera instrumentalna suita Spotkania
w czasie (do filmu Jastrun). Niepokojący,
mroczny wstęp, przechodzący w melodyjny Walc
na trawie przeradza się w dostojnie rozwijającą się, nieco patetyczną Ulicę cieni, wzbogaconą wokalizą chóru, by
dalej płynnie przeistoczyć się w pełen niedopowiedzeń Zmierzch. Suitę kończy kolejna piękna melodia, nawiązująca do początkowego
walca. Słowem - powstało dzieło instrumentalne, mogące śmiało konkurować z rockiem
progresywnym, właśnie rodzącym się za żelazną kurtyną. Tę barwną muzyczną opowieść
uzupełnia delikatna, liryczna piosenka Ptak
śpiewa o poranku (do słów Mieczysława Jastruna). Płytę kończy kompozycja Na szarość naszych nocy, którą z równym
powodzeniem można interpretować jako pieśń o gasnących uczuciach jak i szukać w
niej odniesień do szarzyzny ówczesnej polskiej rzeczywistości. Swym nastrojem utwór
nawiązuje do ascetycznego klimatu poprzedniego krążka.
Droga za widnokres i Magia obłoków jako część boxu Świecie nasz (2005) |
Formacja WIEM istniała
do 1975 roku. Dwie płyty nie oddają potencjału, jaki niosła w sobie jej muzyka.
Wydane w roku 2000 kompaktowe edycje obu albumów są bogatsze o wiele nagrań dodatkowych,
zarejestrowanych podczas koncertów i dających pełniejszy obraz możliwości
zespołu. W 2014 roku dyskografia Marka Grechuty powiększyła się jeszcze o serię
pięciu płyt (w zasadzie sześciu, bo jedna z pozycji składa się z dwóch CD), na
których zarejestrowano koncerty.
Marek Grechuta - Koncerty (2014) |
Pierwsza z nich przynosi zapis występu Marka właśnie
z formacją WIEM, w Teatrze Żydowskim w
Warszawie. W programie tego koncertu (z października 1973) znalazły się trzy
utwory z płyty Droga za widnokres. Każdy
z nich po roku od premiery zmienił się diametralnie. Dojrzalsza jest też
interpretacja samego Grechuty. Uwagę przykuwa również brawurowo zagrany Korowód, wykonywany wcześniej przez
grupę Anawa. Muzycy WIEM, dając popis swych umiejętności rozwinęli kompozycję
do blisko szesnastu minut. Grechuta, oddając pole instrumentalistom zaznaczył
swą obecność jedynie na początku i pod koniec utworu. Zarejestrowana muzyka
wręcz hipnotyzuje.
Marek Grechuta - Koncerty (2014) Warszawa '73 |
Słuchając dziś tych nagrań mamy już znacznie szerszą
perspektywę. Na tle piosenek gwiazd krajowej estrady twórczość Marka Grechuty
oraz jego zespołów jawiła się jak ożywczy powiew z dalekiego świata. Niewielu
było artystów, których osłuchanie i wyobraźnia muzyczna mogła stawić czoła ówczesnej
światowej czołówce.
Postać tego wyjątkowego
artysty była na polskiej scenie ewenementem. Mimo dostępności wielu nagrań
dalej jest pełna tajemnic. Po jego przedwczesnej śmierci wydano trzy poświęcone
mu książki biograficzne. Wszystkie zasługują na uwagę, każda z nich portretuje
artystę z innej perspektywy. W kolejności chronologicznej ukazały się:
Wojciech Majewski, Marek Grechuta, Znak 2006; Danuta
Grechuta, Jakub Baran, Marek. Marek Grechuta we wspomnieniach żony
Danuty, Wydawnictwo Widnokres 2012 oraz Marta Sztokfisz: Chwile których nie znamy Opowieść o M.
Grechucie, Wydawnictwo WAB 2013.
Biografie Marka Grechuty |
Warto wspomnieć, że
prócz muzyki wielką pasją Marka Grechuty było malarstwo i sport. Zagrał też epizodyczne
role w dwóch filmach (Polowanie na muchy
Andrzeja Wajdy – 1969 i Tumor Witkacego
Grzegorza Dubowskiego – 1985) oraz w wielu dokumentach telewizyjnych,
prezentujących jego twórczość. Większość z nich zebrano w wydawnictwie Marek Grechuta - Kolekcja, złożonym z
trzech płyt DVD.
Marek Grechuta - Kolekcja (2009) |
Daleki jestem od
powielania sensacji i upubliczniania faktów, nie mających bezpośredniego
związku z tworzoną sztuką. Uważam jednak, że należy sprostować plotkę o
rzekomym nadużywaniu alkoholu przez artystę. Marta Sztokfisz w swej książce (2013)
sporo miejsca poświęciła tej kwestii. Karierę Grechuty w poważnym stopniu
utrudniała stosunkowo wcześnie zdiagnozowana choroba afektywna dwubiegunowa
oraz wynikające z niej ataki depresji. Marek był pod stałą kontrolą lekarską,
zażywał też silne leki. Ich działanie niewtajemniczeni uważali za objawy
nadużywania alkoholu, od którego zresztą zdecydowanie stronił. Trudno dociekać
przyczyn choroby, niewątpliwie jednak pogłębiły ją dramatyczne wydarzenia z
życia osobistego. Stąd też zdarzały się przypadki nagłej niedyspozycji i w ich
następstwie przerwane koncerty. Współpracujący z artystą muzycy znali ten
problem i starali się Marka wspierać. Trzeba podkreślić, że w tym trudnym
czasie wielkim oparciem była dla niego żona Danuta. Ona sama jednak w wywiadach
i wspomnieniach zawartych w książce (2012) tego wątku nie porusza, co zresztą
wydaje się zrozumiałe.
Przedstawiłem zaledwie
wycinek kariery Marka Grechuty. Pozostaje jeszcze wiele wątków, które warto
rozwinąć (choćby związanych ze spektaklem Szalona
lokomotywa do wierszy Witkacego). Postać artysty, przepełniona poezją i
jakby wyrwana z innego świata, w połączeniu z wyjątkowym talentem muzycznym była
czymś niespotykanym. Dobrze, że był i pozostawił nam swą twórczość. Pokazał, że
bez względu na towarzyszących mu muzyków potrafi nadać swym kompozycjom
niepowtarzalny styl. Wszak przybył z „innej epoki muzycznej”…
słuchacz
Czy w płytach z BOXU są dołączone książeczki z tekstami piosenek czy tylko same płyty?
OdpowiedzUsuńDo boxu jest dołączona obszerna książeczka zawierająca wszystkie dane dotyczące płyt oraz komentarze D. Wyszogrodzkiego, tak jak w pojedynczych wydaniach. Tekstów utworów jednak nie ma. Pozdrawiam 😊
Usuń