piątek, 8 kwietnia 2016

W Innej Epoce Muzycznej – Marek Grechuta i WIEM





Box Świecie nasz


Czy architektura może mieć związek z muzyką? Okazuje się, że może. Przypomnę trójkę studentów tego kierunku londyńskiej Regent Street Polytechnic, którzy na początku lat sześćdziesiątych założyli grupę, tworzącą podwaliny legendarnego kwartetu Pink Floyd. W tym samym czasie, na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej Marek Grechuta spotkał Jana Kantego Pawluśkiewicza, z którym powołał do życia „Kabaret Architektów Anawa”, pierwowzór zespołu towarzyszącego mu na dwóch pierwszych płytach. To właśnie na nich znalazły się utwory, które przyniosły mu popularność. Pierwsza, zatytułowana po prostu Anawa zawierała dziesięć piosenek, do słów polskich poetów, w tym także teksty napisane przez Marka Grechutę samodzielnie. Nikt nie przypuszczał, że kończący płytę Korowód, a właściwie nagle urywająca się melorecytacja do wiersza Leszka Aleksandra Moczulskiego, z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza stanie się punktem wyjścia drugiej płyty, która stała się jedną z najważniejszych w polskim rocku. Oba albumy dzieli zaledwie rok, jednak muzycznie należą do dwóch odległych światów. Udział Marka Jackowskiego oraz Jacka Ostaszewskiego w nagraniach sprawił, że muzyka poszybowała w nieznane rejony, zabarwione nieco nutą orientu. Wszak to oni kilka miesięcy później dali początek grupie Osjan (Ossian lub Ossjan - pisownia była różna), czerpiącej z kultur wschodu. Korowód jako połączenie poezji śpiewanej i muzyki z pogranicza jazzu i art rocka okazał się albumem ponadczasowym, który trudno porównać z jakąkolwiek pozycją, także z ówczesnego rynku zachodniego. Kilka miesięcy później Grechuta opuścił zespół Anawa, powołując nową grupę pod intrygującą nazwą WIEM. Jej rozwinięcie stanowiło definicję tworzonej sztuki - W Innej Epoce Muzycznej. Po osiągniętych wcześniej sukcesach z poprzednim składem był to krok ryzykowny, stanowił jednak kolejny, dość logiczny etap rozwoju artystycznego.
Skład formacji był płynny, pojawili się w niej uznani muzycy ze świata jazzu i rocka, w tym: Eugeniusz Obarski, Piotr Michera, Bronisław Suchanek, Paweł Jarzębski, Marian Komar, Jan Gonciarczyk, Jerzy Bezucha, Benedykt Radecki, Kazimierz Jonkisz oraz Marian Pawlik i Paweł Ścierański. To i tak niepełna lista. Utwory zyskały odmienne aranżacje, a koncerty przeradzały się niemal w misteria, wypełnione improwizacjami wzajemnie inspirujących się muzyków. Grupa nagrała dwie płyty studyjne: Droga za widnokres (1972) i Magia obłoków (1974). 


Droga za widnokres (1972)

Pierwsza z nich, zrealizowana w oszczędnym i surowym klimacie była muzycznym przeciwieństwem  Korowodu. Program, oparty o współczesną poezję poruszał tematykę egzystencjalną, traktując ją jednak w sposób odrealniony i metaforyczny. Zwiastowała ją już niecodzienna okładka z fotografią Bernharda Goschina, nagrodzoną medalem na wystawie Venus ’72. Kilka utworów z tej płyty szczególnie zapadło mi w pamięć. Wyróżnię dwie początkowe kompozycje - Jeszcze pożyjemy (ze słowami Grechuty) i Gdziekolwiek (do wiersza Jana Zycha) oraz dwie z drugiej strony Pewność (Ewa Lipska) i Gdzieś w nas (Ryszard Milczewski-Bruno). Muzykę do wszystkich piosenek skomponował Marek Grechuta. Zwłaszcza Pewność do słów Ewy Lipskiej jest mi szczególnie bliska. Chyba sprawia to intrygujący wiersz, absolutne przeciwieństwo wcześniejszej mickiewiczowskiej Niepewności, zaśpiewany w daleki od liryzmu sposób oraz niepokojąca muzyka (zwłaszcza kontrabas Pawła Jarzębskiego). W zasadzie trudno wyróżnić którykolwiek utwór z tej płyty. Wszystkie są doskonałe, zresztą zwykle słucham jej jako jednej zwartej całości, gdzie każdy dźwięk jest na swoim miejscu i we właściwym czasie.


Magia obłoków (1974)

Nagrana dwa lata później Magia obłoków jest znacznie bardziej kolorowa i o wiele cieplejsza, nie tylko z powodu okładki. Muzyka zespołu również ewoluowała. Stała się bogatsza, bardziej wyrafinowana, wręcz zaskakuje swą melodyjnością - choć otwierający album utwór W pochodzie dni i nocy (do wiersza Leszka Aleksandra Moczulskiego) jest muzycznym nawiązaniem do klimatu poprzedniej płyty. Zwraca uwagę Igła z „kłującym” dźwiękiem gitary, wpada w ucho A więc to nie tak, z piękną, rozkołysaną melodią i zespołową wokalizą, a także zapada w pamięć kończąca pierwszą stronę płyty mocno jazzrockowa Godzina miłowania, z niezapomnianym pojedynkiem basu i skrzypiec elektrycznych. Drugą stronę otwiera instrumentalna suita Spotkania w czasie (do filmu Jastrun). Niepokojący, mroczny wstęp, przechodzący w melodyjny Walc na trawie przeradza się w dostojnie rozwijającą się, nieco patetyczną Ulicę cieni, wzbogaconą wokalizą chóru, by dalej płynnie przeistoczyć się w pełen niedopowiedzeń Zmierzch. Suitę kończy kolejna piękna melodia, nawiązująca do początkowego walca. Słowem - powstało dzieło instrumentalne, mogące śmiało konkurować z rockiem progresywnym, właśnie rodzącym się za żelazną kurtyną. Tę barwną muzyczną opowieść uzupełnia delikatna, liryczna piosenka Ptak śpiewa o poranku (do słów Mieczysława Jastruna). Płytę kończy kompozycja Na szarość naszych nocy, którą z równym powodzeniem można interpretować jako pieśń o gasnących uczuciach jak i szukać w niej odniesień do szarzyzny ówczesnej polskiej rzeczywistości. Swym nastrojem utwór nawiązuje do ascetycznego klimatu poprzedniego krążka.



Droga za widnokres i Magia obłoków jako część boxu Świecie nasz (2005)


Formacja WIEM istniała do 1975 roku. Dwie płyty nie oddają potencjału, jaki niosła w sobie jej muzyka. Wydane w roku 2000 kompaktowe edycje obu albumów są bogatsze o wiele nagrań dodatkowych, zarejestrowanych podczas koncertów i dających pełniejszy obraz możliwości zespołu. W 2014 roku dyskografia Marka Grechuty powiększyła się jeszcze o serię pięciu płyt (w zasadzie sześciu, bo jedna z pozycji składa się z dwóch CD), na których zarejestrowano koncerty. 


Marek Grechuta - Koncerty (2014)

Pierwsza z nich przynosi zapis występu Marka właśnie z formacją WIEM, w Teatrze Żydowskim  w Warszawie. W programie tego koncertu (z października 1973) znalazły się trzy utwory z płyty Droga za widnokres. Każdy z nich po roku od premiery zmienił się diametralnie. Dojrzalsza jest też interpretacja samego Grechuty. Uwagę przykuwa również brawurowo zagrany Korowód, wykonywany wcześniej przez grupę Anawa. Muzycy WIEM, dając popis swych umiejętności rozwinęli kompozycję do blisko szesnastu minut. Grechuta, oddając pole instrumentalistom zaznaczył swą obecność jedynie na początku i pod koniec utworu. Zarejestrowana muzyka wręcz hipnotyzuje. 


Marek Grechuta - Koncerty (2014)
Warszawa '73

Słuchając dziś tych nagrań mamy już znacznie szerszą perspektywę. Na tle piosenek gwiazd krajowej estrady twórczość Marka Grechuty oraz jego zespołów jawiła się jak ożywczy powiew z dalekiego świata. Niewielu było artystów, których osłuchanie i wyobraźnia muzyczna mogła stawić czoła ówczesnej światowej czołówce.
Postać tego wyjątkowego artysty była na polskiej scenie ewenementem. Mimo dostępności wielu nagrań dalej jest pełna tajemnic. Po jego przedwczesnej śmierci wydano trzy poświęcone mu książki biograficzne. Wszystkie zasługują na uwagę, każda z nich portretuje artystę z innej perspektywy. W kolejności chronologicznej ukazały się:
Wojciech Majewski, Marek Grechuta, Znak 2006; Danuta Grechuta, Jakub Baran,  Marek. Marek Grechuta we wspomnieniach żony Danuty, Wydawnictwo Widnokres 2012 oraz Marta Sztokfisz: Chwile których nie znamy Opowieść o M. Grechucie, Wydawnictwo WAB 2013.


Biografie Marka Grechuty


Warto wspomnieć, że prócz muzyki wielką pasją Marka Grechuty było malarstwo i sport. Zagrał też epizodyczne role w dwóch filmach (Polowanie na muchy Andrzeja Wajdy – 1969 i Tumor Witkacego Grzegorza Dubowskiego – 1985) oraz w wielu dokumentach telewizyjnych, prezentujących jego twórczość. Większość z nich zebrano w wydawnictwie Marek Grechuta - Kolekcja, złożonym z trzech płyt DVD.

Marek Grechuta - Kolekcja (2009)


Daleki jestem od powielania sensacji i upubliczniania faktów, nie mających bezpośredniego związku z tworzoną sztuką. Uważam jednak, że należy sprostować plotkę o rzekomym nadużywaniu alkoholu przez artystę. Marta Sztokfisz w swej książce (2013) sporo miejsca poświęciła tej kwestii. Karierę Grechuty w poważnym stopniu utrudniała stosunkowo wcześnie zdiagnozowana choroba afektywna dwubiegunowa oraz wynikające z niej ataki depresji. Marek był pod stałą kontrolą lekarską, zażywał też silne leki. Ich działanie niewtajemniczeni uważali za objawy nadużywania alkoholu, od którego zresztą zdecydowanie stronił. Trudno dociekać przyczyn choroby, niewątpliwie jednak pogłębiły ją dramatyczne wydarzenia z życia osobistego. Stąd też zdarzały się przypadki nagłej niedyspozycji i w ich następstwie przerwane koncerty. Współpracujący z artystą muzycy znali ten problem i starali się Marka wspierać. Trzeba podkreślić, że w tym trudnym czasie wielkim oparciem była dla niego żona Danuta. Ona sama jednak w wywiadach i wspomnieniach zawartych w książce (2012) tego wątku nie porusza, co zresztą wydaje się zrozumiałe.

Przedstawiłem zaledwie wycinek kariery Marka Grechuty. Pozostaje jeszcze wiele wątków, które warto rozwinąć (choćby związanych ze spektaklem Szalona lokomotywa do wierszy Witkacego). Postać artysty, przepełniona poezją i jakby wyrwana z innego świata, w połączeniu z wyjątkowym talentem muzycznym była czymś niespotykanym. Dobrze, że był i pozostawił nam swą twórczość. Pokazał, że bez względu na towarzyszących mu muzyków potrafi nadać swym kompozycjom niepowtarzalny styl. Wszak przybył z „innej epoki muzycznej”…

słuchacz







2 komentarze:

  1. Czy w płytach z BOXU są dołączone książeczki z tekstami piosenek czy tylko same płyty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do boxu jest dołączona obszerna książeczka zawierająca wszystkie dane dotyczące płyt oraz komentarze D. Wyszogrodzkiego, tak jak w pojedynczych wydaniach. Tekstów utworów jednak nie ma. Pozdrawiam 😊

      Usuń