Art Of Illusion – Round Square of the Triangle |
W listopadzie 2014 roku ukazała się interesująca płyta bydgoskiego progrockowego zespołu Art Of Illusion, nosząca tytuł Round Square of the Triangle. W ubiegłym roku grupa dała kilkanaście koncertów, m.in. poprzedzając utytułowany Riverside podczas inauguracji nowej sali widowiskowej na toruńskich Jordankach. Zespół obecnie tworzą: Filip Wiśniewski – gitara, Paweł Łapuć – fortepian, instrumenty klawiszowe, Kamil Kluczyński - perkusja, Mateusz Wiśniewski – gitara basowa i Marcin Walczak – śpiew.
Niżej wywiad, jaki przeprowadziłem kilka dni temu z Filipem Wiśniewskim – współzałożycielem i gitarzystą zespołu.
Niżej wywiad, jaki przeprowadziłem kilka dni temu z Filipem Wiśniewskim – współzałożycielem i gitarzystą zespołu.
Filip Wiśniewski (g) |
-
Prezes Klubu Uczelnianego AZS WSG w Bydgoszczy, gitarzysta i założyciel Art Of
Illusion, udzielający się także w innych projektach muzycznych. Która postać
jest Ci najbliższa?
- Zdecydowanie ta
artystyczna. Całe życie myślałem, że będzie to moje główne zajęcie. Pracę na
wyższej uczelni bardzo lubię i cenię, ale to codzienność. Muzyka towarzyszy mi
od najmłodszych lat i mam nadzieję, że pozostanie ze mną do samego końca. Lecz
póki co - to tylko hobby.
-
Powiedz coś o swoim instrumencie.
- Gitara elektryczna,
sześcio-, siedmiostrunowa, w zależności od potrzeb. Od lat gram na gitarach
Ernie Ball Music Man, sygnowanych przez Johna Perucci z Dream Theater. Mam
cztery takie instrumenty i z roku na rok staram się tę kolekcję powiększać. Nie
ciągnie mnie do innej marki, choć ogrywałem inne gitary. Kiedyś, ulegając
sugestii grałem na instrumencie gdańskiej firmy Mayones. Gitary również
wspaniałe, jednak po dwóch latach wróciłem do Ernie Ball. To jest to, co
najlepiej leży mi w uchu i rękach.
-
Masz też sporo zabawek pod stopą.
- Korzystam z
technologii Midi. Szczerze mówiąc nie mam ulubionych, nie skupiam się na tym.
Ma być to, co musi czyli przestrzeń, modulacja. Lubię harmonizery. W Art Of
Illusion jestem jedynym gitarzystą i czasem potrzebuję do podstawowych dźwięków
dodać harmonii. System Midi i jego obsługa jest bardzo wygodna, a w przypadku
naszej muzyki sprawdza się znakomicie.
stanowisko pracy |
-
Sztuka iluzji polega na odwróceniu uwagi po to, by zrobić coś nieoczekiwanego.
- Nie chcę mówić o
genezie nazwy, bo to zamierzchłe czasy. Powstała gdzieś na trasie między
Fordonem a Starówką. Wymyśliłem ją z moim przyjacielem Kamilem Kluczyńskim, a
odnosiła się do tego, co wówczas przed wielu laty zaczynaliśmy grać. Nie była
to muzyka bardzo popularna.
-
Nazwa jest wybitnie trafiona. Dużo się dzieje w waszej muzyce. Odwracacie uwagę
by zaskoczyć barwą, harmonią, zmianami tempa. W przeciwieństwie do wielu kapel
tego nurtu wasza muzyka jest nieprzewidywalna.
- Każdy z nas
interesuje się różnymi nurtami muzycznymi. Spajają nas pewne podstawy, które
tworzy muzyka Pink Floyd, Yes, Emerson Lake & Palmer, Tool, Dream Theatre
czy Metallica. Lubimy też mocne brzmienia Opeth, czy wręcz starsze
blackmetalowe zespoły. Inspiracji jest bardzo dużo. W swojej muzyce zawieramy
to, co nam się podoba, lecz nie cytujemy. Wiemy, że raczej nie gra się w Polsce
takiej muzyki jak nasza. Łączymy różne nurty, efektem jest ta płyta.
-
Art of Illusion zaistniał w 2003 roku. Pyta powstawała blisko osiem lat, lecz
mimo to jest dość spójna i nie przegadana.
- Na początku właściwie
nikt nie potrafił zarejestrować tego, co tak naprawdę chcieliśmy zagrać.
Materiał muzyczny powstał dość szybko i w zasadzie niewiele różnił się od tego,
co ostatecznie znalazło się na płycie. Początkowo był całkowicie
instrumentalny, bo nie mieliśmy wokalisty. Zaczęliśmy nagrywać w Polskim Radiu
PiK, najpierw bębny i fortepian. To udało się zrobić w siedem dni. Jednak zaczęliśmy
nagrania jako bardzo młodzi muzycy, bez doświadczenia wymaganego w studiu. Brakowało
osoby, która by tym pokierowała. Wszystko robiliśmy samodzielnie. Utknęliśmy na
etapie rejestracji basu. Potem doszły zmiany personalne. Po trzech latach
zaczęliśmy dogrywać gitary w innym bydgoskim studiu. Odradzam młodym zespołom,
które nie mają sprecyzowanej wizji tego co chcą nagrać, poleganie jedynie na
wyczuciu realizatora. Dziś są już takie możliwości, że płytę w zasadzie można
stworzyć w domu. W tamtych czasach musieliśmy
liczyć na pomoc i doświadczenie z zewnątrz. To jednak zawiodło.
Kosztowało nas to masę pieniędzy a efekt nie był zadowalający.
Art Of Illusion |
-
A fundament zarejestrowany w Radiu Pik pozostał?
- Tak, wszystko co
nagraliśmy jest na tej płycie. Jednak tyle czasu trwała produkcja i miks robiony
przez Patryka Żukowskiego. To on właściwie zrobił coś z niczego. Było też
trochę kolizji losu. Zawsze coś przeszkadzało: koszty, studia, praca.
-
Płyta jest w dużej części instrumentalna. To świadomy wybór czy dzieło
przypadku?
- Zawsze chcieliśmy
mieć utwory wokalne. Muzyka powstawała z myślą o wokalu w konkretnych
miejscach. Nie przewidzieliśmy, że z uwagi na tak długi czas przez zespół
przewinie się trzech wokalistów i dwóch basistów. Był też moment desperacji, tak
że chcieliśmy ją w całości pozostawić instrumentalną. Wreszcie pojawił się
Marcin, zaczęliśmy współpracę i w efekcie przesunęliśmy premierę płyty o
kolejny rok.
-
Dalsze plany też wiążecie z Marcinem?
- Marcin jest już pełnoprawnym
członkiem zespołu i z nim robimy nowy materiał, choć niespodzianki na płycie z
pewnością będą.
-
Na płycie Round Square of the Triangle
zagrała również Emilia Mielewczyk.
- To nasza przyjaciółka
i koleżanka ze szkoły. Postał fajny motyw i zdecydowaliśmy, by zagrała go na
flecie poprzecznym. Klimat pozostał rockowy, jednak sam temat miał przyciągnąć
szersze grono.
-
Powstał też teledysk do tej kompozycji.
- Nie, to raczej ujęcia
z próby. W dzisiejszych czasach liczy się obrazek. Teledysk powstał do
kompozycji Thrown Into The Fog, naszego debiutanckiego singla. Też nie
jesteśmy z niego zadowoleni. Jesteśmy przykładem zespołu, który cały czas uczy
się na błędach. Chcemy komuś zaufać, kto ma większe doświadczenie, a wychodzi
różnie. Jest zrobiony profesjonalnie, bo robiła go profesjonalna firma, jednak chyba
bardziej liczy się pomysł i przekazana treść. Na przyszłość będziemy
ostrożniejsi.
-
Są jeszcze dwa projekty, w których bierzesz udział: Pianomatic i Hologram.
- Pianomatic jest
projektem fortepianowym Pawła Łapucia, naszego klawiszowca. To jego pseudonim
artystyczny. Paweł nagrał swoją płytę pod nazwą Przejrzyste dźwięki. Jest pięknie wydana, zawiera muzykę w stylu Leszka
Możdżera. Polecam. A Hologram to zespół, z którym współpracuję od wielu lat. To
zupełnie inna muzyka. Kilka lat temu wydaliśmy płytę, teraz pojawił się kolejny
singiel pt. Szczury. To muzyka
rockowa, hardrockowa, polskie teksty. Tak sobie gramy, zupełnie inny klimat niż
Art Of Illusion.
Paweł Łapuć (p) |
Hologram |
-
Udaje ci się to pogodzić?
- Tak, lubię taką
muzykę. Fajnie mi się z chłopakami gra. Na próbach i koncertach miło się
współpracuje. Próbuję tam przemycić trochę typowych dla mnie elementów gry
solowej. Łączenie tych projektów nie jest takie trudne. Praca nad tworzeniem
utworów do Art Of Illusion zupełnie się różni. Wbrew pozorom da się to
pogodzić.
-
Twój przyjaciel Kamil Kluczyński gra dodatkowo w projekcie Plotnicky i
Yesternight.
- Plotnicky to projekt obecnie
niejako w spoczynku. Adam Płotnicki, wokalista i pomysłodawca chyba teraz nad
czymś pracuje, natomiast Yesternight to grupa grająca od wielu lat. Na wiosnę
szykuje swe pierwsze wydawnictwo. Kamil jest w to bardzo zaangażowany. To
świetna muzyka z pogranicza progrocka, jakby nieco bardziej przystępnego.
Nagrali też godny polecenia teledysk Who
You Are. My, tzn. Art Of Illusion jesteśmy ze sobą niemal od zawsze. Także
z wokalistą, który teraz dołączył wiążemy nadzieję na długotrwałą współpracę.
Łączenie pracy w zespole z tymi projektami jest kwestią chęci. Jeśli się chce,
to czas się znajdzie.
Kamil Kluczyński (dr) |
-
Prace nad nowym albumem są dość zaawansowane. Wszystkie utwory będą wokalne?
- Wychodzi na to, że
tak. Sami jesteśmy zdziwieni. Perkusja jest już nagrana, pracujemy nad basem,
idzie to nieźle. Nagrania skończymy wiosną i pozostaje produkcja. Staramy się
polegać na sobie. Po tych doświadczeniach które mamy, stwierdziliśmy, że nikt
nie zrobi tego lepiej niż my sami.
-
Pierwsza płyta z niewielkim udziałem wokalisty nadała zespołowi pewien styl -
dla mnie odkrywczy, świeży. Nie boisz się, że teraz to stracicie?
- Będzie pewna odmiana.
W zasadzie bardziej obawialiśmy się, że pierwszy album z przewagą muzyki
instrumentalnej może stwarzać słuchaczom problem, a jednak pozytywne opinie
przeważały. Teraz założenie było takie, że mają to być utwory wokalne. I proces
twórczy w tym kierunku podąża.
-
Mam wrażenie, że plusem wokalistyki Marcina jest to, że nie wybija się na
pierwszy plan, a raczej doskonale stapia się z resztą muzyki. Czy teraz też
będzie podobnie?
- Zdecydowanie tak. Muzycznie płyta nie będzie
się bardzo różnić. Będzie też urozmaicona, ale mocniejsza. Będzie mocniej,
jeśli chodzi o gitary, bo ja lubię mocniejsze brzmienia. Będzie dużo
nowoczesnych brzmień klawiszowych. Bębny zapowiadają się zabójczo, Kamil jest
niesamowity. A wokal ma dać temu trochę świeżości. Chciałbym opowiedzieć jakieś
historie.
-
Koncept album?
- Nie, absolutnie. Coś
tam będzie się łączyć, ale to jeszcze nie ten etap.
Filip Wiśniewski (g) |
-
Gracie już trochę lat, jesteście niemal wirtuozami.
- Każdy z nas
przesiedział nad swoim instrumentem dużo czasu. Od podstawówki i liceum, bowiem
znamy się od tego okresu, każdy poświęcał na grę wiele godzin. Nie zawsze
chodziliśmy na zajęcia. Spotykaliśmy się pod klubem Kuźnia, tam mieliśmy swe
miejsce po sławnym zespole Abraxas. To dobre miejsce i dobre klimaty. Wiele
godzin i lat wspólnego grania, więc praktyka przyniosła efekty. Nasza muzyka
jest wymagająca, a kolejna płyta będzie jeszcze większym wyzwaniem. Oczywiście
jest wielu instrumentalistów, którzy zjadają nas na śniadanie, sam mam wiele
wzorów. Nie jesteśmy w stanie poświęcić na próby tyle czasu co profesjonalni
muzycy. Jednak staramy się robić tyle, ile się da.
-
Przy jakiej muzyce się relaksujesz?
- Teraz na tapecie jest
The Winery Dogs i Richie Kotzen. Jego ballady o miłości wpływają na mnie
zdecydowanie kojąco. To jeden z niesamowitych gitarzystów, nie wspominając już
o wokalu. W zespole gra również Mike Portnoy i Billy Sheehan. Teraz będzie ich
koncert w Warszawie, polecam. Inspiracji do tworzenia nie szukam w domu. To
musi być moment, kiedy czuję dopływ pozytywnej energii, jakaś interakcja z
instrumentem.
-
Kiedy nowa płyta będzie w sklepach?
- Trzeba (z naciskiem, przyp.
mój) się jej spodziewać jesienią tego roku. Jesteśmy już głodni koncertów i
wyjścia do ludzi z nowym materiałem. Miniony rok był dla zespołu bardzo dobry. Kilkanaście
koncertów to sporo jak na zespół, który wcześniej nigdy nie wyjeżdżał poza
granice województwa. Dotarliśmy z naszą płytą w wiele miejsc, otrzymaliśmy
sporo pozytywnych recenzji, choć krytyczne też były. Za nami trzy wielkie i
wspaniałe imprezy: Metal Hammer Festival, występ w toruńskich Jordankach i festiwal
w Gniewkowie. A ten rok na pewno nie będzie gorszy.
-
A jakiś koncert w Bydgoszczy?
- Być może niedługo...
słuchacz
Art Of Illusion |
PS.
Wszystkie zamieszczone fotografie - dzięki uprzejmości Filipa Wiśniewskiego (Art Of Illusion).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz