czwartek, 4 lutego 2016

Round Square of the Triangle – Art Of Illusion. Rozmowa z Filipem Wiśniewskim




Art Of Illusion  –  Round Square of the Triangle


W listopadzie 2014 roku ukazała się interesująca płyta bydgoskiego progrockowego zespołu Art Of Illusion, nosząca tytuł Round Square of the Triangle. W ubiegłym roku grupa dała kilkanaście koncertów, m.in. poprzedzając utytułowany Riverside podczas inauguracji nowej sali widowiskowej na toruńskich Jordankach. Zespół obecnie tworzą: Filip Wiśniewski – gitara, Paweł Łapuć – fortepian, instrumenty klawiszowe, Kamil Kluczyński - perkusja, Mateusz Wiśniewski – gitara basowa i Marcin Walczak – śpiew.
Niżej wywiad, jaki przeprowadziłem kilka dni temu z Filipem Wiśniewskim – współzałożycielem i gitarzystą zespołu.

Filip Wiśniewski  (g)

- Prezes Klubu Uczelnianego AZS WSG w Bydgoszczy, gitarzysta i założyciel Art Of Illusion, udzielający się także w innych projektach muzycznych. Która postać jest Ci najbliższa?
- Zdecydowanie ta artystyczna. Całe życie myślałem, że będzie to moje główne zajęcie. Pracę na wyższej uczelni bardzo lubię i cenię, ale to codzienność. Muzyka towarzyszy mi od najmłodszych lat i mam nadzieję, że pozostanie ze mną do samego końca. Lecz póki co - to tylko hobby.

- Powiedz coś o swoim instrumencie.
- Gitara elektryczna, sześcio-, siedmiostrunowa, w zależności od potrzeb. Od lat gram na gitarach Ernie Ball Music Man, sygnowanych przez Johna Perucci z Dream Theater. Mam cztery takie instrumenty i z roku na rok staram się tę kolekcję powiększać. Nie ciągnie mnie do innej marki, choć ogrywałem inne gitary. Kiedyś, ulegając sugestii grałem na instrumencie gdańskiej firmy Mayones. Gitary również wspaniałe, jednak po dwóch latach wróciłem do Ernie Ball. To jest to, co najlepiej leży mi w uchu i rękach.

- Masz też sporo zabawek pod stopą.
- Korzystam z technologii Midi. Szczerze mówiąc nie mam ulubionych, nie skupiam się na tym. Ma być to, co musi czyli przestrzeń, modulacja. Lubię harmonizery. W Art Of Illusion jestem jedynym gitarzystą i czasem potrzebuję do podstawowych dźwięków dodać harmonii. System Midi i jego obsługa jest bardzo wygodna, a w przypadku naszej muzyki sprawdza się znakomicie.


stanowisko pracy

- Sztuka iluzji polega na odwróceniu uwagi po to, by zrobić coś nieoczekiwanego.
- Nie chcę mówić o genezie nazwy, bo to zamierzchłe czasy. Powstała gdzieś na trasie między Fordonem a Starówką. Wymyśliłem ją z moim przyjacielem Kamilem Kluczyńskim, a odnosiła się do tego, co wówczas przed wielu laty zaczynaliśmy grać. Nie była to muzyka bardzo popularna.

- Nazwa jest wybitnie trafiona. Dużo się dzieje w waszej muzyce. Odwracacie uwagę by zaskoczyć barwą, harmonią, zmianami tempa. W przeciwieństwie do wielu kapel tego nurtu wasza muzyka jest nieprzewidywalna.
- Każdy z nas interesuje się różnymi nurtami muzycznymi. Spajają nas pewne podstawy, które tworzy muzyka Pink Floyd, Yes, Emerson Lake & Palmer, Tool, Dream Theatre czy Metallica. Lubimy też mocne brzmienia Opeth, czy wręcz starsze blackmetalowe zespoły. Inspiracji jest bardzo dużo. W swojej muzyce zawieramy to, co nam się podoba, lecz nie cytujemy. Wiemy, że raczej nie gra się w Polsce takiej muzyki jak nasza. Łączymy różne nurty, efektem jest ta płyta.

- Art of Illusion zaistniał w 2003 roku. Pyta powstawała blisko osiem lat, lecz mimo to jest dość spójna i nie przegadana.
- Na początku właściwie nikt nie potrafił zarejestrować tego, co tak naprawdę chcieliśmy zagrać. Materiał muzyczny powstał dość szybko i w zasadzie niewiele różnił się od tego, co ostatecznie znalazło się na płycie. Początkowo był całkowicie instrumentalny, bo nie mieliśmy wokalisty. Zaczęliśmy nagrywać w Polskim Radiu PiK, najpierw bębny i fortepian. To udało się zrobić w siedem dni. Jednak zaczęliśmy nagrania jako bardzo młodzi muzycy, bez doświadczenia wymaganego w studiu. Brakowało osoby, która by tym pokierowała. Wszystko robiliśmy samodzielnie. Utknęliśmy na etapie rejestracji basu. Potem doszły zmiany personalne. Po trzech latach zaczęliśmy dogrywać gitary w innym bydgoskim studiu. Odradzam młodym zespołom, które nie mają sprecyzowanej wizji tego co chcą nagrać, poleganie jedynie na wyczuciu realizatora. Dziś są już takie możliwości, że płytę w zasadzie można stworzyć w domu. W tamtych czasach musieliśmy  liczyć na pomoc i doświadczenie z zewnątrz. To jednak zawiodło. Kosztowało nas to masę pieniędzy a efekt nie był zadowalający.


Art Of Illusion

- A fundament zarejestrowany w Radiu Pik pozostał?
- Tak, wszystko co nagraliśmy jest na tej płycie. Jednak tyle czasu trwała produkcja i miks robiony przez Patryka Żukowskiego. To on właściwie zrobił coś z niczego. Było też trochę kolizji losu. Zawsze coś przeszkadzało: koszty, studia, praca.

- Płyta jest w dużej części instrumentalna. To świadomy wybór czy dzieło przypadku?
- Zawsze chcieliśmy mieć utwory wokalne. Muzyka powstawała z myślą o wokalu w konkretnych miejscach. Nie przewidzieliśmy, że z uwagi na tak długi czas przez zespół przewinie się trzech wokalistów i dwóch basistów. Był też moment desperacji, tak że chcieliśmy ją w całości pozostawić instrumentalną. Wreszcie pojawił się Marcin, zaczęliśmy współpracę i w efekcie przesunęliśmy premierę płyty o kolejny rok.

- Dalsze plany też wiążecie z Marcinem?
- Marcin jest już pełnoprawnym członkiem zespołu i z nim robimy nowy materiał, choć niespodzianki na płycie z pewnością będą.



Mateusz Wiśniewski (bg) Marcin Walczak (v)

- Na płycie Round Square of the Triangle zagrała również Emilia Mielewczyk.
- To nasza przyjaciółka i koleżanka ze szkoły. Postał fajny motyw i zdecydowaliśmy, by zagrała go na flecie poprzecznym. Klimat pozostał rockowy, jednak sam temat miał przyciągnąć szersze grono.

- Powstał też teledysk do tej kompozycji.
- Nie, to raczej ujęcia z próby. W dzisiejszych czasach liczy się obrazek. Teledysk powstał do kompozycji Thrown Into The Fog,  naszego debiutanckiego singla. Też nie jesteśmy z niego zadowoleni. Jesteśmy przykładem zespołu, który cały czas uczy się na błędach. Chcemy komuś zaufać, kto ma większe doświadczenie, a wychodzi różnie. Jest zrobiony profesjonalnie, bo robiła go profesjonalna firma, jednak chyba bardziej liczy się pomysł i przekazana treść. Na przyszłość będziemy ostrożniejsi.

- Są jeszcze dwa projekty, w których bierzesz udział: Pianomatic i Hologram.
- Pianomatic jest projektem fortepianowym Pawła Łapucia, naszego klawiszowca. To jego pseudonim artystyczny. Paweł nagrał swoją płytę pod nazwą Przejrzyste dźwięki. Jest  pięknie wydana, zawiera muzykę w stylu Leszka Możdżera. Polecam. A Hologram to zespół, z którym współpracuję od wielu lat. To zupełnie inna muzyka. Kilka lat temu wydaliśmy płytę, teraz pojawił się kolejny singiel pt. Szczury. To muzyka rockowa, hardrockowa, polskie teksty. Tak sobie gramy, zupełnie inny klimat niż Art Of Illusion.

Paweł Łapuć (p)

Hologram

- Udaje ci się to pogodzić?
- Tak, lubię taką muzykę. Fajnie mi się z chłopakami gra. Na próbach i koncertach miło się współpracuje. Próbuję tam przemycić trochę typowych dla mnie elementów gry solowej. Łączenie tych projektów nie jest takie trudne. Praca nad tworzeniem utworów do Art Of Illusion zupełnie się różni. Wbrew pozorom da się to pogodzić.

- Twój przyjaciel Kamil Kluczyński gra dodatkowo w projekcie Plotnicky i Yesternight.
- Plotnicky to projekt obecnie niejako w spoczynku. Adam Płotnicki, wokalista i pomysłodawca chyba teraz nad czymś pracuje, natomiast Yesternight to grupa grająca od wielu lat. Na wiosnę szykuje swe pierwsze wydawnictwo. Kamil jest w to bardzo zaangażowany. To świetna muzyka z pogranicza progrocka, jakby nieco bardziej przystępnego. Nagrali też godny polecenia teledysk Who You Are. My, tzn. Art Of Illusion jesteśmy ze sobą niemal od zawsze. Także z wokalistą, który teraz dołączył wiążemy nadzieję na długotrwałą współpracę. Łączenie pracy w zespole z tymi projektami jest kwestią chęci. Jeśli się chce, to czas się znajdzie.


Kamil Kluczyński (dr)

- Prace nad nowym albumem są dość zaawansowane. Wszystkie utwory będą wokalne?
- Wychodzi na to, że tak. Sami jesteśmy zdziwieni. Perkusja jest już nagrana, pracujemy nad basem, idzie to nieźle. Nagrania skończymy wiosną i pozostaje produkcja. Staramy się polegać na sobie. Po tych doświadczeniach które mamy, stwierdziliśmy, że nikt nie zrobi tego lepiej niż my sami.

- Pierwsza płyta z niewielkim udziałem wokalisty nadała zespołowi pewien styl - dla mnie odkrywczy, świeży. Nie boisz się, że teraz to stracicie?
- Będzie pewna odmiana. W zasadzie bardziej obawialiśmy się, że pierwszy album z przewagą muzyki instrumentalnej może stwarzać słuchaczom problem, a jednak pozytywne opinie przeważały. Teraz założenie było takie, że mają to być utwory wokalne. I proces twórczy w tym kierunku podąża.

- Mam wrażenie, że plusem wokalistyki Marcina jest to, że nie wybija się na pierwszy plan, a raczej doskonale stapia się z resztą muzyki. Czy teraz też będzie podobnie?
-  Zdecydowanie tak. Muzycznie płyta nie będzie się bardzo różnić. Będzie też urozmaicona, ale mocniejsza. Będzie mocniej, jeśli chodzi o gitary, bo ja lubię mocniejsze brzmienia. Będzie dużo nowoczesnych brzmień klawiszowych. Bębny zapowiadają się zabójczo, Kamil jest niesamowity. A wokal ma dać temu trochę świeżości. Chciałbym opowiedzieć jakieś historie.

- Koncept album?
- Nie, absolutnie. Coś tam będzie się łączyć, ale to jeszcze nie ten etap.


Filip Wiśniewski  (g)

- Gracie już trochę lat, jesteście niemal wirtuozami.
- Każdy z nas przesiedział nad swoim instrumentem dużo czasu. Od podstawówki i liceum, bowiem znamy się od tego okresu, każdy poświęcał na grę wiele godzin. Nie zawsze chodziliśmy na zajęcia. Spotykaliśmy się pod klubem Kuźnia, tam mieliśmy swe miejsce po sławnym zespole Abraxas. To dobre miejsce i dobre klimaty. Wiele godzin i lat wspólnego grania, więc praktyka przyniosła efekty. Nasza muzyka jest wymagająca, a kolejna płyta będzie jeszcze większym wyzwaniem. Oczywiście jest wielu instrumentalistów, którzy zjadają nas na śniadanie, sam mam wiele wzorów. Nie jesteśmy w stanie poświęcić na próby tyle czasu co profesjonalni muzycy. Jednak staramy się robić tyle, ile się da.

- Przy jakiej muzyce się relaksujesz?
- Teraz na tapecie jest The Winery Dogs i Richie Kotzen. Jego ballady o miłości wpływają na mnie zdecydowanie kojąco. To jeden z niesamowitych gitarzystów, nie wspominając już o wokalu. W zespole gra również Mike Portnoy i Billy Sheehan. Teraz będzie ich koncert w Warszawie, polecam. Inspiracji do tworzenia nie szukam w domu. To musi być moment, kiedy czuję dopływ pozytywnej energii, jakaś interakcja z instrumentem.

- Kiedy nowa płyta będzie w sklepach?
- Trzeba (z naciskiem, przyp. mój) się jej spodziewać jesienią tego roku. Jesteśmy już głodni koncertów i wyjścia do ludzi z nowym materiałem. Miniony rok był dla zespołu bardzo dobry. Kilkanaście koncertów to sporo jak na zespół, który wcześniej nigdy nie wyjeżdżał poza granice województwa. Dotarliśmy z naszą płytą w wiele miejsc, otrzymaliśmy sporo pozytywnych recenzji, choć krytyczne też były. Za nami trzy wielkie i wspaniałe imprezy: Metal Hammer Festival, występ w toruńskich Jordankach i festiwal w Gniewkowie. A ten rok na pewno nie będzie gorszy.

- A jakiś koncert w Bydgoszczy?
- Być może niedługo...


słuchacz


Art Of Illusion


PS. 
Wszystkie zamieszczone fotografie - dzięki uprzejmości Filipa Wiśniewskiego (Art Of Illusion).











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz