piątek, 20 listopada 2020

QUIDAM

 



Dziś znów nieco wspomnień z polskiej sceny progresywnej. Z perspektywy lat widać, że połowa lat dziewięćdziesiątych była dla muzyki art-rockowej w Polsce dobrym czasem. Wówczas działał Abraxas, Lizard, Collage. Częścią tej sceny był także inowrocławski Quidam, który powstał na początku 1991 r. Jego założycielami byli: Maciek Meller, Radek Scholl i Rafał Jermakow, do których dołączył Zbyszek Florek. Początkowo działali jako Deep River, grając muzykę z pogranicza hard rocka i bluesa. Pod koniec 1995 roku przyjęli nazwę Quidam, nawiązującą do norwidowskiego bohatera, który poszukując dobra i prawdy pragnie odnaleźć swoje miejsce w życiu. Swój pierwszy koncert (nb. walentynkowy) zagrali 14 lutego 1991 w Zespole Szkół Ekonomicznych w Inowrocławiu. Przez jakiś czas miejsce przy mikrofonie zajmował Waldemar Ciechanowski, jednak prawdziwie nowe otwarcie nastąpiło gdy w składzie pojawiły się dwie panie – wokalistka Emila Derkowska i flecistka Ewa Smarzyńska. Wówczas muzyka zespołu zaczęła wyraźniej zmierzać w stronę bogatszego aranżacyjnie rocka progresywnego. Mimo czytelnych nawiązań do Camel, Genesis, Pink Floyd i Renaissance zespół wyróżniał się indywidualnym obliczem, które przyciągało nie tylko spore grono odbiorców, ale i zyskało uznanie branży. Pojawiły się pierwsze wyróżnienia oraz nagrody, m.in. Grand Prix na festiwalu Gitariada (w latach 1993 i 1994 – m.in. za artyzm i indywidualność), a także indywidualna nagroda dla Emili Derkowskiej. Jednym z pierwszych ważniejszych utworów zespołu było Sanktuarium, zainspirowane kompozycją formacji Rivendell, zasłyszaną na Gitariadzie w 1992 roku. Dokładnie pięć lat po pierwszym koncercie grupa zaprezentowała swój pierwszy album, zatytułowany po prostu Quidam, który dziś ma status kultowego. Nawet z perspektywy ćwierćwiecza można stwierdzić, że była to dla polskiego art-rocka ważna płyta i choć dziś standardy nagrywania są już inne, to nadal słucha się jej z przyjemnością i… sentymentem. W pracach przy niej inowrocławski zespół wspomógł Wojtek Szadkowski, Mirek Gil i Krzysiek Palczewski – trzej zaprzyjaźnieni muzycy z grupy Collage. Album zyskał dobre recenzje w branżowych pismach krajowych i zagranicznych, głównie brytyjskich, zaś zespół szybko podbił serca wielu fanów, także zagranicą. 



Dziesięć lat później album wznowiono w rocznicowej edycji, poszerzonej o drugi krążek opatrzony tytułem Rzeka wspomnień z indywidualną książeczką. Zwłaszcza ów bonus rzuca dodatkowe światło na twórczość Quidam z początkowego okresu. Znalazły się tam takie rarytasy jak choćby dwa covery – The White Rider i Horizons, zarejestrowane podczas pamiętnego koncertu w klubie „Pod Przewiązką” w Krakowie oraz tytułowa Rzeka wspomnień – jedyny niewydany wcześniej utwór nagrany z Emilą Derkowską, który pierwotnie miał trafić na późniejszy album Pod niebem czas. Są też utwory zaprzyjaźnionych zespołów (Ogrodników, Talath Dirnen i Belgradu), w których nagraniu muzycy Quidam wzięli udział. Jest także jedyny studyjny ślad działalności Deep River – kompozycja Szukając szczęścia, dwa teledyski (Warkocze i Beznogi mały ptak) oraz koncertowe wykonanie Sanktuarium z występu na festiwalu „Day of Dreams” w Holandii.

Sukces debiutanckiego albumu zespół przypieczętował udanym występem na I Festiwalu Rocka Progresywnego, który zorganizowany został w 1996 roku w warszawskiej „Stodole”, a Emila Derkowska zdobyła tytuł „Twarzy Roku 1996” w plebiscycie opiniotwórczego miesięcznika Tylko Rock. Kolejny rok okazał się równie udany. Quidam z powodzeniem zagrał na dwóch holenderskich festiwalach oraz na „Proglive '97” we Francji, a także pojawił się w Wielkiej Brytanii jako gość art-rockowego miesięcznika „Wondrous Stories”. Zarówno wokalistka jak i zespół zajęli trzecie miejsca w zorganizowanym przez redakcję plebiscycie  Emila Derkowska w kategorii wokalistek, a Quidam w kategorii zespołów zagranicznych. Warto też wspomnieć o udziale Emili Derkowskiej oraz Ewy Smarzyńskiej w polskich koncertach grupy Camel. Andy Latimer poprosił je by wystąpiły we wstępie do jego suity Harbour of Tears.


W 1998 r. grającą na flecie Ewę Smarzyńską zastąpił Jacek Zasada (wcześniej grający w grupie Belgrad, o której za moment), student Akademii Muzycznej w Gdańsku. po czym zespół zarejestrował w Krakowie materiał  na swój drugi album Sny Aniołów, wydany w polskiej i angielskiej wersji językowej. Płyta potwierdziła formę muzyków, choć krytyka przyjęła ją nieco chłodniej niż debiut. Na uwagę zasługiwały zwłaszcza dwie oryginalne kompozycje – liryczny i pełen zadumy Mały beznogi ptak oraz rozbudowany Pod powieką. Pojawił się też kower Jest taki samotny dom Budki Suflera, w bardzo ciekawej interpretacji. Kolejny rok przyniósł zespołowi zaproszenie do udziału w trzeciej edycji festiwalu „Baja Prog” w Meksyku. Quidam wystąpił tam obok takich formacji jak: Arena z Wielkiej Brytanii, Halloween z Francji, Tempano z Wenezueli, Crucible i Ten Jinn z USA, Codice, Iconoclasta i Cast z Meksyku oraz After Crying z Węgier.


Zaprezentował tam prócz własnego repertuaru również utwory Rhayader/Rhayader Goes To Town z repertuaru Camel, Child In Time Deep Purple oraz wspomniany wyżej Jest taki samotny dom Budki Suflera. Występ był udany, wręcz magiczny, więc dobrze się stało, że wydano go pod koniec tego samego roku na płycie Baja Prog - Live In Mexico '99. Wznowienie albumu uzupełniono o krążek DVD, zawierający unikalny zapis tegoż koncertu, potwierdzający niezły kontakt muzyków z publicznością. Po powrocie z Ameryki Południowej zespół pojawił się na scenie poprzedzając polskie koncerty Johna Wettona, a także współpracował z Colinem Bassem (Camel) przy nagraniach i promocji jego autorskiej płyty Outcast of the Islands oraz na Przystanku Woodstock Jurka Owsiaka. Muzycy Quidam wspomogli polską trasę Bassa, co uwieczniono na płycie Colin Bass Live Vol.2 – Acoustic Songs. Należy też odnotować udane koncerty grupy w Belgii, w Niemczech oraz na festiwalu w szwedzkim Göteborgu.


Warto przypomnieć jeszcze jeden epizod, a mianowicie koleżeńską współpracę i udział w nagraniach pochodzącej z Włocławka grupy Belgrad. Grupa lokalnie zyskała status legendy, a w dwutysięcznym roku wydała jedyny pełnowymiarowy album zatytułowany Czas, w którym również gościnnie na basie zagrał Colin Bass. Szkoda, że nie zdobyła szerszej popularności. Dziś jej jedyny album także zaliczany jest do kolekcjonerskich rarytasów.


Kwiecień 2002 roku przyniósł długo przygotowywane, bodaj najlepsze i najdojrzalsze studyjne dzieło tego wcielenia zespołu 
– album Pod niebem czas. Zawierał on głównie autorski materiał, lecz pojawiło się na nim także No Quarter Led Zeppelin, w wersji znacznie odbiegającej od oryginału. Otwiera ją nieco orientalny List z pustyni I ze stylizowaną wokalizą Emili i atrakcyjnymi partiami fletu. Utwór płynnie przechodzi w kompozycję Ciągle czekam (List z pustyni II), o chwytliwej melodii i ciekawych improwizacjach. Trzeci tytuł to wspomniany wcześniej zeppelinowski No Quarter. Dalej muzycy prezentują już własne kompozycje Nowe Imię i Kozolec (dla AgaPe), wzbogacone piękną solówką Maćka Mellera oraz Roberta Amiriana (wówczas z Collage). Druga część płyty to tytułowa, nastrojowo-refleksyjna suita Pod niebem czas, pełna nawiązań do muzycznej psychodelii według najlepszych wzorców. Zwraca też uwagę liryczna ballada Jesteś (w labiryncie myśli) z urzekającą partią wokalną w refrenie. Czwarta część suity to rozbudowane instrumentalne Quimpromptu, niebanalne i pełne pomysłów. Całość kończy pogodny, nieco proroczy utwór (Wszystko ma swój) pod niebem czas.


Płyta doskonale zniosła upływ czasu i także dziś słucha się jej z przyjemnością. Jest naprawdę dobra i zasługuje na wyróżnienie, co potwierdzają wysokie ceny, jakie osiąga w krajowych i zagranicznych serwisach aukcyjnych. Nic dziwnego, zespół w tym okresie miał spory potencjał i masę świetnych pomysłów oraz przykładał naprawdę wiele uwagi do perfekcyjnych wykonań. Album ukazał się również w wersji przeznaczonej na rynek zachodni (z angielską książeczką). Warto jeszcze odnotować wspólne występy Quidam z niemieckim RPWL oraz zaproszenie do udziału w brazylijskim Rio Festival. Na początku 2003 r. Emila Derkowska zdecydowała o odejściu z zespołu, przeprowadzce do Warszawy i rozpoczęciu nowego rozdziału w swym życiu. Pożegnała się z publicznością 15 lutego 2003 r. przy wypełnionej po brzegi sali Teatru Miejskiego w Inowrocławiu. W 2009 roku na rynku pojawiło się kolejne, rozszerzone wydanie albumu Pod niebem czas. Dołączono do niego płytę DVD, zawierającą ów pożegnalny koncert.


Po roku przerwy zespół reaktywował się w zmienionym składzie. Miejsce przy mikrofonie zajął Bartek Kossowicz. Blisko rok trwały przygotowania do kolejnego otwarcia. Grupa ponownie odrodziła się. W lutym 2005 w Teatrze Miejskim w Inowrocławiu rozpoczęto prace na nowym albumem, zatytułowanym surREvival. Ten nieco tajemniczy tytuł miał oznaczać przetrwanie i odrodzenie, zderzenia pierwiastka młodości z przemijaniem. Jej premierę przyjęto z sympatią, zaś branżowa krytyka (także zagraniczna) nie szczędziła pochlebnych recenzji. Pod koniec roku zespół rozpoczął trasę koncertową „surREvival tour 2005”. Muzycy odwiedzili czternaście miast w całym kraju, a katowicki koncert w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego zarejestrowano z przeznaczeniem na pierwsze profesjonalnie w historii zespołu DVD, zatytułowane The Fifth Season - Live In Concert. (2006).


W tym samym roku Quidam zagrał akustyczny koncert, podsumowujący jedną z cyklicznych imprez w Inowrocławiu. W trakcie zaledwie trzech prób przygotowali nowe wersje wybranych utworów z płyty surREvival oraz własne wersje beatlesowskiego Blackbird, Nights In White Satin The Moody Blues i Wish You Were Here Pink Floyd. Koncert z inowrocławskiego Teatru Miejskiego został zarejestrowany i wydany na płycie Bez półPRĄDU... halfPLUGGED (2006), dołączonej również do rozszerzonego wydania 
surREvival.

Po zakończeniu trasy muzycy przystąpili do pracy nad kolejnym albumem – Alone Together (2007), tym razem opowiadającą o samotności i różnymi jej rodzajami, w tym także o byciu razem a jednak osobno. Co ciekawe – w utworze Kinds Of Solitude At Night gościnnie zaśpiewała Emila Nazaruk (dawniej Derkowska) znana obecnie z chóru Trzecia Godzina Dnia. Na płycie gościnnie wystąpił również jej mąż Piotr Nazaruk, dyrygent chóru TGD. Płyta potwierdziła klasę nowego składu, a także udowodniła, że ciekawe melodie i wysmakowane aranżacje nadal są ich mocną stroną.  


Niestety, po wydaniu tej płyty w historii zespołu nastąpiła pięcioletnia przerwa. Grupa przypomniała jedynie o swym istnieniu wydaniem drugiego DVD, zatytułowanego Strong Together. Zawiera ono świetnie sfilmowany koncert z udziałem zaproszonych gości – w tym grającej na skrzypcach Tyldy Ciołkosz i saksofonisty Piotra Rogóża. Koncert potwierdza klasę nowego wokalisty Bartka Kossowicza, który potrafi oddać pełnię uczuć tkwiącą w muzyce, a pozostali członkowie zespołu zwracają uwagę doskonałym porozumieniem i radością czerpaną ze wspólnego grania.


Ostatnim jak dotąd albumem Quidam jest
Saiko. To muzyka nowa, świeża i choć jest rozwinięciem kierunków wyznaczonych przez  Alone Together to wyraźnie podnosi poprzeczkę. Mamy tu łagodne brzmienia fortepianu i fletu, ale także mocną gitarę, choć nie stroniącą od psychodelii i współczesnej elektroniki. Album jest bardzo urozmaicony i zróżnicowany. Można w nim dostrzec wpływy zarówno Radiohead,  Briana Eno, a także Massive Attack czy nawet King Crimson. Pięć lat przerwy odcisnęło swój ślad. Muzyczny świat nie stał w miejscu, muzycy jednak odrobili lekcje. Zaproponowali nowoczesne brzmienie, jakkolwiek nasycone własnym klimatem. Choć pojawiają się elementy przypominające dawny Quidam (choćby flet Jacka Zasady), to całość prezentuje nowe spojrzenie. To bardzo dobra płyta. Może jedynie polskie teksty momentami nie brzmią dla mnie zbyt przekonująco, jednak muzyka wyostrza apetyt na więcej.


Szkoda, że jest to jak na razie ostatni album Quidam. Niedawne odejście gitarzysty Maćka Mellera do Riverside na miejsce zmarłego Piotra Grudzińskiego nie pozostawia raczej złudzeń co do dalszych losów zespołu. A jednak jak mawiał klasyk – nigdy nie mów nigdy…

słuchacz







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz