Chcesz posłuchać muzyki prostej lecz nie prostackiej, a przy tym szczerej i komunikatywnej? Nie masz ochoty na wielopiętrowe improwizacje oraz zastanawianie się co artysta miał na myśli? Szukasz bezpretensjonalnej formy, fajnej melodii i czytelnego polskiego przekazu, bez wydumanej grafiki ambitnego plastyka? Chcesz powrotu do korzeni i dowodu, że rock'n'roll jest z definicji muzyką prostą? Odpowiedź jest jedna: CIPERSI i ich ostatnia płyta Miłość w dobie hejtu jest właśnie dla ciebie.
Czy nazwa zespołu mówi coś nieco starszym słuchaczom? Nie? A powinna, grupa świętowała niedawno trzy dekady istnienia. Ma też w dorobku trzy wydawnictwa, przeciętnie jedno wypada na dekadę… Może bardziej pamiętają ją ci, którzy jeździli do Jarocina? CIPERSI byli tam co roku, począwszy od 1988 do 1992. Niedawny jubileusz uczcili nostalgicznym teledyskiem zrealizowanym w Nowej Rudzie, swym rodzinnym mieście. Słucha się go i ogląda niemal z łezką w oku, kontemplując obrazki z dawno minionego, niezbyt skomplikowanego świata minionych lat.
Zespół ma co wspominać, nie tylko Jarocin. Powstali w 1987 roku. Zdobyli wyróżnienie na Młodzieżowych Spotkaniach Muzycznych w Chojnowie (1988), zajęli trzecie miejsce na Mokotowskiej Jesieni Muzycznej (1989), w tym samym roku wyróżniło ich także jury przeglądu Rock pod Chełmcem w Wałbrzychu. Zaistnieli utworem My-Wy-Oni oraz My młodzi na liście przebojów Rozgłośni Harcerskiej, pojawili się również w audycji „Brum”, emitowanej przez Trójkę. Dorobili się kasety Chore miejsce (1992), a w lipcu 2014 po dwudziestoletniej przerwie przypomnieli o sobie płytą Reactor. Zespół przeżył liczne zawirowania, zmiany składu i przerwy w działalności. Kto chce niech poszuka Kordka oraz zespołów Outlet i Ulisses, choć uprzedzam – łatwo nie będzie…
Dziś CIPERSI to: Piotr Kordek Orban (śpiew, gitara, klawisze), Marcin Zaleś (gitara i bas) oraz Lechosław Palczak (bębny). Ten skład, uzupełniony o gościnnie występującego w utworze tytułowym Pawła Kowalika (trąbka) odpowiedzialny jest za materiał, który ostatecznie trafił na płytkę Miłość w dobie hejtu. To już nie muzyczna alternatywa, czerpiąca z punk rocka. Choć nadal rozpiera ich młodzieńcza energia, jednak muzycznie są znacznie bardziej dojrzali. Dziś kręci ich gitarowa muzyka lat sześćdziesiątych. Właśnie w niej i w jej prostocie Kordek nadal poszukuje inspiracji. Nie wierzycie – posłuchajcie kawałka Nafochana (czyż to nie The Shadows?). Albo Homo Sapiens Omnibus (kłania się Ten Years After). Inspiracje pojawiają się niemal w każdej piosence. Obok The Kinks czy The Who pojawić się może Kasabian albo Stereophonics. Są różne odniesienia, a odnajdywanie ich może być świetną i chyba niezbyt skomplikowaną zabawą.
Warto trochę podkręcić gałkę wzmacniacza, gdyż dopiero wówczas słychać całe bogactwo brzmienia. Płyta zawiera trzynaście świetnych piosenek i zapewnia trzy kwadranse pierwszorzędnej rozrywki. Czasem przypomina przeglądanie albumu ze starymi fotografiami. Przy słuchaniu utworu Ruda miłość ma łza się w oku może zakręcić. Wrażenia potęguje kapitalny teledysk. Przywołuje wprawdzie niewielkie podsudeckie miasteczko i nie moje strony, jednak wspomnienia chyba całe moje pokolenie ma podobne. Płyta, mimo prostych środków jest naprawdę brzmieniowo i muzycznie zróżnicowana. To już nie czasy niczym nie skrępowanej energii z Jarocina. Piosenki złagodniały, łatwo wpadają w ucho i zyskały świetne teksty (szkoda, że album nie ma książeczki). Płyną swobodnie i są kapitalnie zestrojone z muzyką. Mimo, że wyłamują się z radiowego schematu trzech minut, to w zasadzie każda jest doskonałym materiałem na przebój. Piotr Kordek Orban potrafi prostymi słowami oddać nie tylko nostalgię za tym co minione, ale także trafnie skomentować dzisiejsze czasy, w których uczucia i emocje przeniosły się do wirtualnego świata. Jest bacznym obserwatorem, a z racji doświadczenia stać go na dystans i refleksje. W prosty sposób pokazuje miłość, cynizm, nienawiść i całą paletę różnorodnych uczuć, jakie władają wirtualnym światem. Przekonuje, że istnieje ten realny, oprócz mediów społecznościowych, zaś prawdy serwowane w sieci przez domorosłych omnibusów i zaklinaczy rzeczywistości nie muszą kształtować opinii całego pokolenia.
Co jednak najciekawsze – przy niewątpliwej dojrzałości (zwłaszcza muzycznej) i chętnie manifestowanych nawiązaniach do przeszłości zespół emanuje młodzieńczą energią. Miłość w dobie hejtu to ich trzeci album. CIPIERSI twierdzą, że to muzyka nowoczesna, choć zagrana z poszanowaniem tradycji. Płyta dostępna jest w Internecie, w serwisach streamingowych oraz na nośnikach tradycyjnych firmowanych przez Audio Anatomy, zarówno na CD jak i w postaci atrakcyjnego winyla, mieniącego się różnymi odcieniami od błękitu po zieleń. Słowem – dla każdego według potrzeb i upodobań.
słuchacz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz