sobota, 21 kwietnia 2018

Still There'll Be More - pomnik Procol Harum. Będzie więcej?







Przyznam, że wydana pod koniec kwietnia ubiegłego roku nowa płyta Procol Harum, zatytułowana Novum była dla mnie zaskoczeniem. Przypuszczałem, że Gary Brooker cieszy się już muzyczną emeryturą i nie liczyłem na zaskakujący powrót. Gdzieś przemknęła myśl - czy w istocie jest to jeszcze Procol Harum, skoro z oryginalnego składu pozostał jedynie lider? Okazało się jednak, że to wystarczy. Płyta wprawdzie nie jest dziełem odkrywczym, zyskuje jednak po kilku przesłuchaniach. Przede wszystkim warto podkreślić dobrą dyspozycję wokalną lidera, co po przekroczeniu siódmego krzyżyka nie jest wcale takie oczywiste.

Na dodatek okazało się, że ów naprawdę niezły album był jedynie preludium do sporego i niezwykle atrakcyjnego boksu Still There'll Be More - An Anthology 1967-2017, którym grupa postanowiła podsumować półwiecze swej działalności. Wydawnictwo to niedawno trafiło w moje ręce, więc na gorąco postanowiłem podzielić się kilkoma refleksjami. Nie wiem czy stać mnie będzie na odpowiedni dystans do tematu, bowiem Procol Harum od ponad czterech dekad należy do grona mych ulubionych wykonawców. Pisałem o nich już wcześniej, a moja Półeczka dźwiga niemal cały ich dorobek. Mimo wszystko spróbuję, starając się zachować pełen obiektywizm.
Przypuszczam, że za tajemnicą sukcesu Procol Harum leży wyjątkowe brzmienie, oparte na organach i fortepianie oraz czasem wręcz symfoniczne aranżacje. Mimo znaczących zmian personalnych, począwszy od wydania w 1967 roku Whiter Shade Of Pale (co ciekawe tylko na singlu, bowiem piosenka na dużej płycie znalazła się jedynie w amerykańskiej edycji) zespół utrzymywał równy poziom, przecierając drogę dla art rocka. Przez dziesięć lat wydali dziesięć płyt. Podczas tej dekady z początkowego składu pozostał jedynie Gary Brooker - lider grupy, pianista i wokalista, grający na perkusji B.J. Wilson oraz autor tekstów Keith Reid, który wprawdzie był pełnoprawnym członkiem składu, choć nie występował na koncertach. Jakkolwiek piosenka Whiter Shade Of Pale, oparta na motywie Arii na strunie G J.S. Bacha sprzedała się w ponad dziesięciomilionowym nakładzie, jednak zespołowi nie udało się później powtórzyć tego sukcesu, mimo nagrania płyt, które śmiało mogły konkurować z muzyką Yes, Genesis czy Moody Blues. Niezależnie od tego większość wydawnictw zespołu zyskała miano złotej płyty, a koncertowy album nagrany z Edmonton Symphony Orchestra, należący do ścisłej czołówki mojej prywatnej listy wszech czasów pokrył się zasłużoną platyną.
Still There'll Be More jest w zasadzie trzecim boksem, będącym próbą podsumowania działalności zespołu. Dwa wcześniejsze to 30th Anniversary Anthology (Westside 1997), zawierający na trzech krążkach cztery pierwsze albumy grupy i sporo atrakcyjnych bonusów oraz również trzypłytowa kolekcja All This and More (Salvo 2009).

Tę ostatnią wzbogacono o dodatkowy krążek DVD, będący przeglądem archiwaliów i sporą broszurę (niestety kiepsko sklejoną), pełną wspomnień, komentarzy, reprodukcji plakatów i zdjęć z epoki. Ukazały się również godne uwagi składanki. Tu warto wymienić trzypłytowy zestaw A & B – The Singles (Repertoire 2002), obejmujący pełen zestaw nagrań singlowych lub dla mniej wymagających fanów dwupłytowy wybór Secrets of the Hive (Salvo 2007).
Należy również wspomnieć o całej dyskografii zespołu z lat 1967-1977, która w 2009 roku została ponownie pieczołowicie wydana przez Salvo Records. Warto wspomnieć o tej edycji, gdyż każdy z krążków umieszczony w replice oryginalnej okładki zawierał obszerną i ciekawą książeczkę oraz pokaźną liczbę bonusów. Obecnie katalog przejęła wytwórnia Cherry Red Records, która pod marką Esoteric wznawia go w wersjach dwupłytowych.
Still There'll Be More to tytuł najnowszego boksu Procol Harum przygotowanego również przez Esoteric, ale też tytuł jednej z mrocznych piosenek zespołu, z zagadkowym i prowokującym tekstem Keitha Reida. Reid zawsze wysoko podnosił poprzeczkę. W jego twórczości pobrzmiewały echa surrealizmu, awangardy, tradycji oraz niezwykła erudycja i bagaż niezliczonych lektur. Któż inny mógłby napisać słowa do takich utworów jak Conquistador, Shine on Brightly, A Salty Dog, Whaling Stories, czy Grand Hotel? Próbę interpretacji tekstów pozostawiam jednak czytelnikom, sam zaś skupię się na nowym wydawnictwie, składającym się z ośmiu krążków: pięciu CD i trzech DVD, które obejmują całą karierę grupy, aż do płyty Novum włącznie. 
Całość miała swą oficjalną premierę 23 marca, do mnie zaś dotarła w kwietniu. Jest to naprawdę pięknie wydany box. Jednym z jego elementów jest sześćdziesięcioośmiostronicowa książka w grubej oprawie, zawierająca ciekawy esej Patricka Humphriesa oraz szczegółowe omówienia niemal wszystkich zamieszczonych kompozycji, przygotowane przez Rolanda Clare. Jest w niej także masa ciekawych zdjęć, które na tę okazję Gary Brooker wydobył ze swojego archiwum. Płyty umieszczono w drugim rozkładanym ozdobnym albumiku, niejako wyklejonym reprodukcjami wycinków prasowych poświęconych zespołowi.
Szczerze mówiąc wolałbym jakieś tradycyjne mocowanie krążków, gdyż w takim opakowaniu łatwo je zarysować. Do całości dodano spory plakat, anonsujący jeden z koncertów, z 1976 roku. Całość wygląda bardzo efektownie i cieszy oko. Czym zaś można uraczyć uszy? Na pięciu CD jest łącznie sześćdziesiąt dziewięć nagrań. Pierwsze trzy płyty mogą nie znaleźć akceptacji zaprzysięgłych fanów, gdyż zawierają wybór nagrań z wcześniejszych płyt. Na osłodę można dodać, że wszystkie utwory zostały ponownie zremasterowane i brzmią naprawdę nieźle, jednak fani nie na to czekają… Dwa kolejne krążki to już rarytasy – i to nie byle jakie. Na pierwszym znalazł się blisko godzinny zapis koncertu w Hollywood Bowl, który muzycy zagrali 21 września 1973 r., przy współudziale Los Angeles Philharmonic Orchestra oraz Roger Wagner Chorale. Rzecz jasna momentalnie nasuwa się tu porównanie z występem w Edmonton, który zarejestrowano dwa lata wcześniej. Nagrania te w niepełnej wersji wcześniej były dostępne jedynie na bootlegu. Brzmienie oczywiście poprawiono. Program w porównaniu do Edmonton jest nieco inny, ale emocje podobne. Warto zwrócić uwagę, że młodego Dave’a Balla, grającego na gitarze z kanadyjską orkiestrą zastąpił Mick Grabham. Ball odszedł z zespołu we wrześniu 1972 r., gdy dobiegały końca prace przy płycie Grand Hotel. Mick Grabham nagrał ponownie zarejestrowane przez Balla partie, jednak na fotografii z okładki podobno pozostała sylwetka Balla z wklejoną głową Micka...
Program z Hollywood Bowl okazał się dużo bardziej zróżnicowany. Zespół zagrał kilka utworów z niedawno wydanego albumu Grand Hotel (1973). Szkoda jedynie, że suita In Held 'Twas In I została okrojona do finału. A podobno wykonano ją w całości... Mimo wszystko większym sentymentem darzę występ z Edmonton (głównie z uwagi na pełną wersję wspomnianej suity), ale może to tylko kwestia przyzwyczajenia. Amerykański jest również niezły, choć brzmienie już nie takie. Druga płytka to wcześniej niepublikowany koncert z 17 marca 1976, który odbył się w Bournemouth Winter Gardens – tym razem bez orkiestry. Jest naprawdę atrakcyjny, tym bardziej że jak dotąd w zasadzie nie było oficjalnych nagrań prezentujących Procol Harum na scenie w latach siedemdziesiątych. Już tylko dla tych dwóch krążków warto sięgnąć po całe wydawnictwo.
To jednak nie wszystko. Są jeszcze trzy krążki DVD, a na nich łącznie ponad trzy i pół godziny prawdziwej uczty z lat 1967-1977. Znalazły się tam tak unikalne materiały jak choćby A Whiter Shade Of Pale z programu Top of the Pops, z grudnia 1967, jednak najciekawsze są niemal kompletne sesje nagraniowe dla Radio Bremen German TV. Pierwsza z nich to występ zarejestrowany na potrzeby programu Beat Club Workshop z 27 grudnia 1971, zaś druga to niemal godzinny surowy materiał z 25 października 1973, nagrany dla programu Musikladen. Większość z tych rarytasów nigdy nie była prezentowana w TV. Trzeci krążek zawiera koncert z publicznością, utrwalony przez telewizję BBC dla programu Sight & Sound In Concert. Nagranie zarejestrowano 12 marca 1977 w Londynie, w sali Golders Green Hippodrome. Był to jeden z koncertów kończących najbardziej pracowity okres w historii zespołu, przed kilkunastoletnią przerwą. We wszystkich trzech przypadkach duże emocje są gwarantowane i to nie tylko w formie sentymentalnego powrotu do przeszłości.
Cały antologia jest absolutnie fantastyczna i zapewnia wielogodzinną ucztę dla uszu i oczu, zwłaszcza, że również materiał wideo został starannie odrestaurowany. Wprawdzie wcześniejszy zestaw All This and More (2009) również zawierał płytę DVD, jednak jej zawartość trudno porównać to tego, co otrzymaliśmy obecnie. Nawet jeśli w najnowszej uznać trzy pierwsze płyty audio za zbędne, to i tak cała reszta warta jest swej ceny (fan i tak zapłaci...) Można oczywiście polemizować z polityką wydawniczą firmy, która i tak mniej zorientowanym w temacie zaproponowała równolegle wydaną okrojoną wersję wydawnictwa, składającą się jedynie z dwóch CD. Ja jednak bardziej cieszyłbym się, gdyby zamiast rzeczy znanych (nawet kolejny raz odświeżonych) pojawiły się inne, dotąd skrzętnie skrywane. Próbuję też wyobrazić sobie krążek Blu-Ray, a na nim miks 5.1... (Ukłony dla Stevena Wilsona. Ta muzyka wydaje się do tego stworzona.)
Na zakończenie zwracam uwagę na tytuły boksów. Wcześniejsza kolekcja nosiła tytuł All This and More (Salvo 2009), obecną zatytułowano Still There'll Be More - An Anthology 1967-2017. Czyżby archiwa jeszcze coś skrywały i należałoby liczyć się z kontynuacją? Zresztą, zespół jest w pełni formy i właśnie rozpoczął drugie półwiecze swej kariery... 

słuchacz













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz