niedziela, 21 sierpnia 2016

Gotan Tango Project







Tango to przede wszystkim taniec towarzyski, lecz także muzyka. Narodziło się ponad sto lat temu w Ameryce Południowej, a ściślej w Buenos Aires (Argentyna) i Montevideo (Urugwaj). Czerpie z tradycji hiszpańskiej habanery i flamenco. Początkowo tańczone jedynie w domach publicznych i podejrzanych lokalach, szybko jednak zdobyło popularność i trafiło do USA, a stamtąd do Europy, gdzie zwłaszcza w Paryżu zyskało wyjątkową sławę. Powstała tam nawet lokalna odmiana, zwana tangiem paryskim, bądź apaszowskim. Tango budziło sprzeciwy purystów obyczajowych, krytykujących jego odniesienia erotyczne. Mimo to zyskiwało popularność. Któż z nas nie słyszał takich melodii jak La Cumparsita, czy choćby rodzimych: Tango milonga, To ostatnia niedziela, Kapitańskie tango lub bardziej współczesne Nieustanne tango Grzegorza Ciechowskiego. W 2009 roku UNESCO uznało tango za element światowego dziedzictwa kulturowego ludzkości.
Współczesna muzyka rozrywkowa często inspiruje się wieloma kulturami, łącząc rozmaite brzmienia. Dość przypomnieć wyjątkową w naszym kraju popularność nut bałkańskich, nie tylko w wydaniu Bijelo Dugme czy Gorana Bregovica. Z powodzeniem sięgali po nie także rodzimi wykonawcy (Kayah, Krzysztof Krawczyk).




Szczerze mówiąc - rzadko oglądam transmisje z festiwalu w Sopocie. Jednak jakimś przypadkiem obejrzałem koncert grupy Gotan Project, która występowała jako gwiazda na 40. Sopot Festival w 2003 roku. Zespół od chwili powstania tworzą Francuz Philippe Cohen Solal, Argentyńczyk Eduardo Makaroff oraz Szwajcar Christoph H. Müller. Obejrzałem i... do dziś zostałem pod urokiem muzyki, którą tworzą. Jest w niej coś hipnotycznie fascynującego. Na mojej Półeczce stoi sporo płyt z ich katalogu i przyznam, że stosunkowo często po nie sięgam. Tę muzykę niełatwo w prosty sposób scharakteryzować, po prostu ma w sobie tango. Nie są to proste rytmy, bowiem muzycy Gotan Project łatwo przesuwają  granice muzyki. Elementy folku, jazzu, chillout i house z powodzeniem mieszają z brzmieniem wysublimowanej, nie drażniącej elektroniki, nostalgicznym brzmieniem bandeonu, skrzypiec i uwodzicielskim śpiewem rodem z katalońskich kafejek. Wszechobecny w muzyce zespołu bandeon skonstruowano wprawdzie wiele lat temu w Niemczech, jednak dziś jest instrumentem wręcz nierozerwalnie związanym z tangiem. Jeśli dodać do tego pojawiający się od czasu do czasu śpiew Cristiny Vilallonga, która mistrzowsko operuje głosem przywodzącym na myśl klimat Buenos Aires czy Paryża, to w efekcie uzyskujemy fascynującą, choć nieco zaskakującą mieszankę dźwiękową. Nad wszystkim zaś króluje wszechobecny duch tanga.
Chyba można powtórzyć za wieszczem, że dzięki Gotan Project tango trafiło pod strzechy. Ich muzyka pojawiła się w klubach tanecznych niemal całego świata. 




Grupa powstała w 1999 roku, a ich wydany dwa lata później debiutancki album La Revancha del Tango zwrócił uwagę nie tylko muzycznych koneserów. Okazał się pomostem łączącym zupełnie odmienne tradycje muzyczne i kulturowe. Po ponad piętnastu latach brzmi równie świeżo i elektryzująco.
W kwietniu 2006 ukazała się kolejna płyta tria, zatytułowana Lunatico. Już w dniu premiery okazała się wielkim hitem, zbierając świetne recenzje. Pomyślana była jako hołd dla Carlosa Gardela, mistrza tanga z lat trzydziestych. Do nagrania zespół zaprosił wielu znanych latynoskich twórców. W nagraniach pojawił się Juan Carlos Cacesres - legenda tanga, prócz niego wystąpiła grupa Calexico z Meksyku, hip hopowy Koxmoz z Argentyny i inni.




Koncerty Gotan Project są zwykle niezapomnianymi widowiskami, zarówno muzycznymi  jak i wizualnymi. Niemałą sztuką jest odtworzenie skomplikowanej aranżacji i przywołanie takich samych emocji i dźwięków na żywo. Okazuje się, że można. Dowodem jest album Live, zawierający na dwóch płytach fragmenty koncertów promujących płyty La Revancha Del Tango i Lunático. Zarejestrowano je w Londynie i Neuchatel (Szwajcaria). Sprawiają wrażenie nagranych dzień po dniu, choć w istocie dzielą je cztery lata. Wszystko brzmi doskonale, muzyka oddaje zarówno nastrój radosnej zabawy jak i melancholijnej zadumy, a wszystko niczym w tangu, we właściwych proporcjach. W obu koncertach zespół uzupełnia świetna wokalistka Veronika Silva.




Ważnymi muzykami są bandeoniści - Victor Villena w Londynie i Juanio Mosalini w Neuchatel. Obaj mają wpływ na niezapomniany klimat ponad dwugodzinnej wyprawy do ojczyzny tanga. Muzyka zmienia nastroje, skrzy się kolorami, choć mimo wszystko jest monolitem, w którym trudno wyróżnić elementy składowe. Trzeba dać się jej porwać.





Pisząc o bandeonie, który współtworzy klimat muzyki Gotan Project nie sposób nie wspomnieć o postaci Astora Piazzolli, zasłużonego kompozytora tanga argentyńskiego i  wirtuoza tego instrumentu, twórcy oryginalnego stylu zwanego „nuevo tango”. Była to nieco melancholijna muzyka, nawiązująca do minionych epok oraz jazzu, choć przeznaczona bardziej do słuchania niż do tańca.




Trzeci album Gotan Project, zatytułowany Tango 3.0 powstał w kwietniu 2010. Był  zderzeniem tradycji i nowoczesności. Okazał się jeszcze dalej idącą próbą poszerzania muzycznych granic, choć dalej na wskroś przesiąkniętą duchem tanga. Muzycy ponownie zaprosili wielu gości, czasem zaskakujących. Ponoć w Argentynie liczą się tylko dwie rzeczy: tango i futbol. Stąd też nie zdziwił pojawiający się w utworze La Gloria głos Víctora Hugo Moralesa, legendarnego komentatora meczów piłki nożnej, który w komentatorskiej manierze mówi o muzyce i muzykach. Napięcie rośnie, a pod koniec zamiast słynnego „Goool” pojawia się „Goootan!” Trudno nie uśmiechnąć się. W nagraniach pojawia się również Franco Luciani, argentyński wirtuoz harmonijki ustnej, zaś nad całością czuwa duch Julio Cortazara (na płycie jest fragment jego powieści Gra w klasy). To też nie dziwi, bowiem nagrania powstały w studio mieszczącym się w tym samym budynku, w którym Cortazar spędził ostatnie lata swojego życia.
Cóż więcej? Naprawdę warto posłuchać, ta muzyka nie starzeje się. Jest znakomita - zwłaszcza na tegoroczne kapryśne lato.

słuchacz








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz