wtorek, 3 listopada 2015

tOMEk Beksiński



Zapomniany cmentarz

Początek listopada to dla wielu czas refleksji i wspomnień. Są takie nacje i kultury, gdzie podchodzi się do śmierci w sposób żartobliwy, chcąc ją chyba w ten sposób nieco oswoić. Jednak bliższy naszej tradycji jest w tym okresie nastrój zadumy i refleksji niż radosnej zabawy. Myślę, że w dużym stopniu wynika to ze specyfiki polskiej historii. Pogoń za tzw. nowoczesnością i odcinanie się od własnej tożsamości jest w mojej ocenie krótkowzroczna. Ale dziś nie o tym. Mógłbym też dokonać pewnego podsumowania, wspominając choćby tych, którzy odeszli w minionym roku, jednak i takich refleksji w ostatnich dniach w mediach nie brakuje. 
Inspiracją do dzisiejszego wpisu stała się wydana cztery lata temu płyta, poświęcona Tomkowi Beksińskiemu. Od jego tragicznej śmierci minęło już blisko szesnaście lat. Nie będę tu bliżej przedstawiał jego sylwetki, był postacią znaną i rozpoznawalną, nie tylko wśród czytelników miesięcznika Tylko Rock oraz słuchaczy PR III, czy wcześniej PR II Polskiego Radia. Był muzycznym przewodnikiem dla osób fascynujących się rockiem progresywnym, bądź tzw muzyką gotycką, poszukujących ciekawych i niebanalnych brzmień. Dość wspomnieć, że jego wręcz kultowe (nie lubię tego słowa, jednak w tym przypadku jest ono jak najbardziej uzasadnione) audycje muzyczne do dziś krążą w niezliczonych kopiach wśród wielu słuchaczy.


Portret podwójny - warto przeczytać


Zainteresowanych osobą Tomka, a także jego ojca, znanego malarza Zdzisława Beksińskiego odsyłam do interesującej książki Magdaleny Grzebałkowskiej Beksińscy. Portret podwójny, wydanej w ubiegłym roku przez Wydawnictwo Znak. Niedawno ją przeczytałem. Jest to książka niezwykła. Posłużę się cytatem promującym to wydawnictwo: to nie jest książka o znanym i modnym malarzu, który malował dziwne i straszne obrazy. To nie jest książka o jego mrocznym synu, który fascynował się śmiercią i tak długo próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało.(…) To książka o miłości – o jej poszukiwaniu i nieumiejętności wyrażenia. I o samotności – tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. (Mariusz Szczygieł)
Od czasu do czasu polska scena muzyczna przywołuje postać Beksińskiego. Kilkanaście lat temu Abraxas poświęcił mu koncert w Programie Trzecim, wydany później na płycie Live in Memoriam. Kilka lat temu w Sanoku, rodzinnym mieście Tomka odbył się festiwal Love Never Dies, poświęcony jego osobie. Niewiele osób wie, że Tomasz Beksiński pisał również teksty piosenek, choć właściwie słowo „piosenek” brzmi w kontekście jego osoby nieco infantylnie.


tOMEk Beksiński

Cztery lata temu ukazała się intrygująca płyta formacji OME, powstałej z połączenia sił dwóch polskich zespołów, działających w Polsce w latach osiemdziesiątych. Rafał Błażejewski i Marceli Latoszek (tworzący niegdyś OMNI – zespół, który nieco zamieszał na krajowej scenie muzyki elektronicznej) oraz Maciej Januszko (filar grupy MECH), z udziałem zaproszonych gości (m.in. Anji Orthodox, Wojciecha Waglewskiego i Jerzego Styczyńskiego) sięgnęli po te niełatwe teksty, tworząc projekt tOMEk Beksiński
Twórcy płyty dokonali dość trudnego zabiegu, tłumacząc część tekstów napisanych w oryginale po angielsku. Maciej Januszko, broniąc tego pomysłu stwierdził, że nie chce, by wyśpiewywane słowa traktować jako kolejny instrument z linią melodyczną. Uważał, że teksty te są na tyle istotne, opisujące wręcz historię życia ich autora, stąd też ważne jest by słuchacze mogli je bez przeszkód zrozumieć.
Płyta jest muzycznym hołdem. Trudno jednoznacznie opisać jej nastrój. Jest na niej zarówno klimat wytwórni 4AD, muzyka New Romantic, intrygujące brzmienia elektroniczne, począwszy od instrumentalnej elektronicznej Uwertury rodem z mrocznego thrillera, jest groza i są dalekie skojarzenia z Black Sabbath, choćby za sprawą sposobu śpiewu Macieja Januszko (przykładem niech będzie Children Of Cool, Latająca trumna czy Noc i spacer z narastającą i gęstniejącą atmosferą). Pojawia się katastroficzny obraz świata po zagładzie (zainspirowany obrazami ojca, czy też może odbicie wnętrza duszy?), jest też w utworze Po deszczu przejmująca, liryczna wizja kochanków zagubionych w opustoszałym świecie, przejmująco wyśpiewana przez Anję Orthodox (niegdyś bliską przyjaciółkę Tomka).


tOMEk Beksiński

Tomek Beksiński to intrygująca postać. Jestem daleki od jakichkolwiek ocen i prób interpretacji jego decyzji. Znałem go jedynie z programów, które prowadził i felietonów jakie pisał. Może nie godził się na kierunek w jakim podąża współczesny świat, także ten jego własny? Fin de siècle często tchnie pesymizmem i dekadencją. Mimo wszystko szkoda.
Cóż, wszak żyjemy na tym świecie tak długo, jak długo trwa pamięć o nas.


Jeszcze jeden utwór, który jest naprawdę bardzo, bardzo ważny. Bo zawsze coś znaczył... Zawsze coś tam zmieniał... Wiem, że los nie lubi, żeby go prowokować, albo żeby nim sterować... ale może tym razem... Dobranoc.  (TB)



PS.

Camel - Stationary Traveller


Przytoczonymi wyżej słowami 
i tytułowym instrumentalnym utworem z tej płyty
Tomasz Beksiński po raz ostatni pożegnał słuchaczy
prowadząc program Trójka pod Księżycem 11/12.12.1999


słuchacz



2 komentarze:

  1. Bardzo ciepły i skłaniający do refleksji wpis. Ksìążka jest na mojej liście, płyta teraz już też :) dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za miłe słowa. Jeśli zachęciłem do przesłuchania płyty - punkt dla mnie. ;-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń