piątek, 15 stycznia 2016

NIEMEN - Wspomnienie





17 stycznia mija dwunasta rocznica śmierci Czesława Niemena. Za miesiąc obchodziłby swoje 77 urodziny. To wiek, w którym wielu artystów jeszcze silnie zaznacza swą obecność w kulturze. Tymczasem ze smutkiem obserwuję, że postać Niemena powoli odchodzi. W mediach, poza kilkoma piosenkami pojawiają się jedynie informacje mające niewiele wspólnego z muzyką, jaką tworzył (która zresztą dla większości i tak pozostaje nieznana). Na ironię zakrawa fakt, że pełen dorobek płytowy artysty tej miary dotąd w całości nie jest dostępny i nic nie wskazuje na to, by mogło się to zmienić w najbliższym czasie. Wobec tego - pozwalam sobie na WSPOMNIENIE...



Polska dyskografia Niemena - płyty wydane w kraju i wznawiane w latach 70 i 80
- większość zawiera autografy

Czesław Niemen – Wydrzycki był Polakiem urodzonym na Kresach. Przyszedł na świat 16 lutego 1939 roku w rodzinie Antoniego i Anny z d. Markiewicz Wydrzyckich w Starych Wasiliszkach, niedaleko Lidy, w dawnym województwie nowogródzkim. Dziś jest to mała osada drewnianych domów, położona na niedużym wzniesieniu opodal pogranicza Litwy i Białorusi, pomiędzy Grodnem a Wilnem, niewiele ponad sto czterdzieści kilometrów od obecnych granic Rzeczypospolitej. Na południe od wsi przepływa rzeczka Lebiedka, która często pojawiała się we wspomnieniach Niemena. Znalazła się też w piosence Czas jak rzeka. W osadzie także dziś mieszkają głównie Polacy. Los rodziny Wydrzyckich był jednym z wielu przykładów skomplikowanej historii tej ziemi. W lutym 1939 r., kiedy Czesław przyszedł na świat, ziemie te były częścią Polski. Po wybuchu wojny, 17 września na mocy traktatu Ribbentrop – Mołotow znalazły się pod okupacją sowiecką. W wyniku polityki Stalina rodzinę Wydrzyckich przeznaczono do wywózki na Syberię, jednak niemal w ostatniej chwili agresja Niemiec hitlerowskich na Rosję w 1941 roku pozwoliła im pozostać. Pod koniec okupacji niemieckiej, w wyniku akcji „Burza” prowadzonej przez Armię Krajową, od kwietnia do czerwca 1944 ziemie te ponownie znalazły się pod administracją polską, zaś później na mocy porozumień jałtańskich przypadły Związkowi Radzieckiemu. Dziś stanowią część Białorusi. Tam Czesław Wydrzycki dorastał, czerpiąc głównie z kultury polskiej – choć także rosyjskiej, ukraińskiej, białoruskiej, a nawet tatarskiej. Nieopodal była osada – Sądykowszczyzna, a w niej spolonizowani Tatarzy, wśród których również miał kolegów. Dalekie echa tych kultur można usłyszeć w jego twórczości.
Duży, neogotycki kościół katolicki w Starych Wasiliszkach był nie tylko ośrodkiem życia religijnego lecz także centrum polskości i przekazu tradycji, szczególnie ważnej dla mieszkańców kresów. W książce Barbary Hołub Przy wileńskim stole Niemen, wspominając lata spędzone w Starych Wasiliszkach, wyraźnie podkreślał znaczenie „młodzieńczego zasłuchania”, które ukształtowało jego późniejszą muzyczną wrażliwość. Rodzina, z której pochodził, pielęgnowała tradycje patriotyczne, znana była też ze swej muzykalności. Jego ojciec w czasie wojny bywał rusznikarzem (naprawiał broń dla AK), reperował maszyny do szycia, pisania, rowery, zegarki i pierwsze, pojawiające się w okolicach aparaty radiowe, niekiedy także stroił organy w miejscowym kościele. Młody Czesław śpiewał w miejscowym chórze kościelnym. To wszystko miało wpływ na jego wrażliwość i dojrzewanie artystyczne. Od zawsze czuł się Polakiem, świadomym swej tożsamości kulturowej. Stąd też wyraźnie zauważalna, zwłaszcza dla obserwatorów zagranicznych, obecność w jego twórczości elementów szeroko pojętej słowiańszczyzny. Warto też podkreślić szczególny szacunek, jaki żywił dla ludowych pieśni ukraińskich i rosyjskich. Uważał je za ważną część tradycji. Hołdem dla nich była pierwsza, nagrana samodzielnie w 1973 roku płyta dla zachodnioniemieckiego oddziału CBS, zatytułowana Russische Lieder. Zarejestrował ją przy akompaniamencie gitary i fortepianu oraz wielokrotnie nakładając swój śpiew, co stworzyło wielogłosowy chór, charakterystyczny także dla jego późniejszych dokonań, doskonale oddający rozlewny klimat tych pieśni.
Bezpośrednio po wojnie mieszkańcy Starych Wasiliszek traktowali obecność administracji radzieckiej jako stan przejściowy. Jednak prześladowania, prowokacje i rosnące poczucie zagrożenia sprawiło, że zdali sobie sprawę z nowej okupacji. Dlatego, w maju 1958 roku rodzina Wydrzyckich, korzystając z ostatniej fali repatriacji ludności polskiej, jaką stworzyło porozumienie Gomułki i Cyrankiewicza z władzami radzieckimi, zdecydowała o powrocie do Polski. Nie bez znaczenia było ciążące nad Czesławem widmo służby wojskowej w Armii Czerwonej.

Edycje kompaktowe wydawane w latach 90 i nieco później

Wymarzona Polska zaczęła się dla rodziny Wydrzyckich w punkcie repatriacyjnym w Białej Podlaskiej, później był obóz przejściowy w Drawsku. Nie było łatwo. Dla Polaków byli przybyszami ze Wschodu, a to nie pomagało. Dość długo szukali dachu nad głową, mieszkając u krewnych i znajomych w Białogardzie, później w Świebodzinie. Wreszcie otrzymali mieszkanie. Pojawiły się pierwsze zamówienia na strojenie organów w koszalińskich kościołach. Niestety, w dwa lata po przyjeździe, ojciec Czesława zachorował i wkrótce potem zmarł. W Białogardzie pozostała matka i siostra. Niemen dojeżdżał do nich z Gdańska, gdzie wcześniej podjął naukę w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej. Marzył o karierze muzyka w orkiestrze symfonicznej. Po latach wyrzucał sobie, że tak mało czasu poświecił ojcu w trakcie choroby. Wierzył, że ojciec sprzyja mu i pomaga, także po śmierci. Później, regularnie, choć niezbyt często odwiedzał matkę i wspierał ją finansowo (do chwili jej śmierci w 1986 roku).
Gdańsk był dla Polski jednym z niewielu okien na świat. Wszelkie nowinki kulturalne, głównie za pośrednictwem marynarzy docierały tu szybciej niż w głąb kraju. Bardzo silnie zaznaczało swą obecność aktywne studenckie środowisko artystyczno-kulturalne. W Trójmieście rozkwitały studenckie kabarety, kluby i teatrzyki. W jednym z takich klubów, w 1961 roku, w programie kabaretu studenckiego To-Tu publicznie Czesław Wydrzycki zadebiutował. Wspólnie z kolegami – Januszem Krzywickim i Jerzym Mączkowiakiem, grając na gitarach akustycznych, w stylizowanych przebraniach przedstawili repertuar oparty na autentycznych piosenkach meksykańskich. Już wówczas mocny i czysty głos Czesława budził podziw Seweryna Krajewskiego i Ryszarda Poznakowskiego – mimowolnych świadków jego prób wokalnych, którzy mieszkali w tym czasie razem z nim w bursie studenckiej.
Trudny dla Czesława okres po śmierci ojca i konieczność zdobycia środków na przeżycie były powodem jego częstych występów w klubie studenckim Żak. Aktywność estradowa uczniów i studentów nie była tolerowana przez ówczesne grono pedagogiczne, dlatego usunięto go ze szkoły oraz internatu. I tak muzyczna pasja oraz wyniesiona z domu rodzinnego umiejętność strojenia fortepianów i naprawy instrumentów muzycznych musiała przerodzić się w źródło utrzymania. Młody Wydrzycki, pozbawiony mieszkania, nocował w kotłowni klubu Żak oraz przez pewien czas w szopie przeznaczonej do przechowywania węgla, w sąsiedztwie sopockiego Hotelu Grand. W gdańskim Żaku poznał Franciszka Walickiego – legendarnego animatora życia kulturalnego i współtwórcę wielu działających wówczas zespołów młodzieżowych. Także w Żaku, 20 czerwca 1962 wygrał terenowe eliminacje do I Ogólnopolskiego Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Zakwalifikowanie się do finału spośród stu dwudziestu uczestników, wyłonionych z blisko trzech tysięcy zgłoszonych było sukcesem, a sam festiwal w realiach Polski Ludowej był wręcz rewolucyjną inicjatywą, która przyniosła zmianę pokoleniową w piosence. Finalistami zostali m.in. Wojciech Gąssowski, Wojciech Kędziora (późn. Korda), Helena Majdaniec i Karin Stanek.

Dwa boxy zawierające płyty zremasterowane przez Niemena, 
niżej seria remasterów wydanych w  ostatnich dwóch latach przez Polskie Nagrania  
(kolejna pozycja zapowiadana jest na luty), 
u dołu składanka przygotowana przez artystę i kilka pozycji,
na których znalazły się jego nagrania

Szczeciński sukces pozwolił mu, już jako soliście Niebiesko-Czarnych, zarejestrować dla Polskich Nagrań pierwszą płytę z dwoma utworami, które przyniosły mu uznanie jurorów na festiwalu. Pierwsza samodzielnie skomponowana piosenka nosiła tytuł Wiem, że nie wrócisz. Wystąpił z nią na I Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1963 roku. Choć nie zyskała aprobaty jury – razem z kolejną, napisaną również samodzielnie Czy mnie jeszcze pamiętasz błyskawicznie stały się wielkim przebojem lata w słynnym sopockim Non Stopie, a później w kraju, dzięki popularyzacji przez Witolda Pogranicznego na antenie Polskiego Radia.
W 1963 roku gościem trzeciej edycji festiwalu piosenki w Sopocie był legendarny Bruno Coquatrix – francuski impresario muzyczny, wieloletni właściciel i dyrektor paryskiej „Olympii” , w której występowały wówczas największe gwiazdy: Edith Piaf, Marlena Dietrich, Yves Montand, Gilbert Becaud, The Beatles, Frank Sinatra, Ray Charles, Jerry Lee Levis i wielu innych. Coquatrix poszukiwał kandydatów do przygotowywanego przez siebie programu pod nazwą „Les Idoles des Jeunes” (Idole Młodzieży), o międzynarodowej obsadzie, z udziałem kilkunastu solistów i zespołów. Zdegustowany wizytą na sopockim festiwalu trafił do Non Stopu, przyprowadzony przez Władysława Jakubowskiego, ówczesnego wicedyrektora agencji PAGART. Tam docenił klasę Niebiesko-Czarnych i zaprosił zespół wraz z solistami do udziału w programie. Prócz Czesława Wydrzyckiego, w polskiej delegacji znalazła się Helena Majdaniec i Michaj Burano oraz Ewa Demarczyk. Kilka miesięcy później żona Franciszka Walickiego zaproponowała Czesławowi pseudonim artystyczny „Niemen”, który mógłby zastąpić nazwisko Wydrzycki – zbyt trudne do napisania i wymówienia na Zachodzie. W latach późniejszych ów pseudonim artystyczny stał się oficjalnie częścią nazwiska.
Koncerty w paryskiej „Olympii”, trwające od 12 do 29 grudnia 1963 roku okazały się sukcesem. Polska reprezentacja wystąpiła na scenie obok debiutujących – amerykańskiej wokalistki gospel Dionne Warwick oraz trzynastoletniego wówczas Stevie Wondera. Pamiątką występów była wydana w niewielkim nakładzie przez wytwórnię Decca tzw. „czwórka” Niebiesko-Czarnych wraz z utworem Wiem, że nie wrócisz. Występy w Olympii podziwiała również Marlena Dietrich. Podczas swego wielkiego europejskiego tournee, zahaczającego w styczniu 1964 o Warszawę (gdzie dała sześć koncertów) wyraziła życzenie, aby właśnie Niebiesko-Czarni otwierali pierwszą część jej recitalu w Sali Kongresowej. W ramach tego programu Czesław śpiewał swój utwór Czy mnie jeszcze pamiętasz. Już po pierwszym koncercie artystka podeszła do niego i oświadczyła, że prosi o zgodę na włączenie tego utworu do swojego repertuaru. W grudniu tego samego roku piosenka Czesława Wydrzyckiego z niemieckim tekstem napisanym przez samą Marlenę Dietrich pod tytułem Mutter, hast du mir vergeben? znalazła się na najnowszym albumie piosenkarki zatytułowanym Die Neue Marlene.

Mimo rosnącej popularności Czesława Niemena (otrzymał tytuł wokalisty roku w plebiscycie miesięcznika Jazz) dalej wcale nie było łatwo. W kwietniu 1965 ministerialna komisja pod przewodnictwem Kazimierza Rudzkiego, weryfikująca uprawnienia artystów estradowych, nie przyznała mu praw piosenkarskich, wykluczając go jako artystę zawodowego. Miało to bezpośredni wpływ na wysokość honorariów jakie mógł pobierać za koncerty. Na festiwalu w Opolu, mimo aplauzu publiczności okrojono mu repertuar, a w Sopocie – wyjątkowo podczas jego występu uległ awarii mikrofon. Mimo to, bez przeszkód występ Niemena w gdańskim hotelu Metropol i na Giełdzie Piosenki ’65 usłyszała Alicja Ursini, polska aktorka i dziennikarka, która mieszkając i pracując na stałe w Paryżu cieszyła się tam uznaniem i miała znaczne wpływy. Zaproponowała Niemenowi wraz z Violettą Villas i Piotrem Szczepanikiem wyjazd do Francji na festiwal piosenki w Rennes. Czesław wykonał tam swój repertuar po polsku. Występując jedynie z gitarą, zyskał uznanie prasy i otrzymał II nagrodę festiwalu – Hermine d’Argent (Srebrnego Gronostaja). Sukces zaowocował występami we francuskiej telewizji oraz podpisaniem w grudniu 1965 roku kontraktu z firmą płytową A-Z.

Niedawno zremasterowane analogowe wznowienia
oraz płyty wydane na Zachodzie

Czesław Niemen, jako jedyny z polskich wykonawców tamtych czasów bardzo konsekwentnie sam komponował sobie repertuar. Uważał, że własne piosenki potrafi zaśpiewać najlepiej. Dążył do prawdziwego profesjonalizmu i perfekcjonizmu. Pracował nad brzmieniem głosu, starając się zmienić jego barwę. W nagraniu Hippy, Hippy Shake  (piosence Roberta Lee "Chan" Romero z 1959 r. nagranej później także przez wielu innych wykonawców, m.in. w 1963 r. przez The Beatles) zarejestrowanym i wydanym w 1964 roku – po raz pierwszy zaśpiewał gardłowo, wykorzystując krzyk. Mimo, iż zabrzmiało to naturalnie i stylowo, to jednak zyskał przydomek „krzyczącego Niemena”. Sporo uwagi poświęcał aranżacji utworów. Stworzył dziewczęcą grupę wokalną Błękitne Pończochy (w nawiązaniu do nazwy Niebiesko-Czarni), by akompaniowała mu w nagraniach. Dbał o każdy szczegół, czym doprowadzał do rozpaczy realizatorów nagrań. Repertuar ówczesnych koncertów tworzyły modne wówczas przeboje m.in. Raya Charlesa, Roya Orbisona, The Beatles, lecz także np. piosenka Kałakolczik. Coraz częściej włączał własne kompozycje, takie jak Czas jak rzeka, Ach, jakie oczy, Ptaki śpiewają kocham  (później znana jako Pamiętam ten dzień  – z tą samą melodią lecz zmienionym tekstem).
Przed ponownym wyjazdem do Francji zakończył współpracę z zespołem Niebiesko-Czarni. Myślał o występach na własny rachunek. W połowie kwietnia 1966 roku zarejestrował dla wytwórni A-Z cztery nagrania z towarzyszeniem orkiestry Michela Colombier, w tym piosenkę A Varsovie. Słowa do niej napisał Pierre Delanoe, znany francuski poeta i autor tekstów. Miała to być francuskojęzyczna wersja piosenki Chciałbym cofnąć czas. Okazało się jednak, że przygotowany wiersz nie pasuje do muzyki. Niemen zbuntował się, lecz nie chcąc odrzuceniem tekstu dotknąć sławnego autora, w ciągu kilku godzin, w hotelu, z gitarą napisał zupełnie nową melodię. Zawiózł ją Michelowi Colombier, a ten w ciągu nocy opracował aranżację na orkiestrę. Za zgodą wytwórni, Niemen przywiózł do kraju zarejestrowany podkład instrumentalny, zaś nowe polskie słowa dopisał Marek Gaszyński – i tak po dograniu w studiu Polskich Nagrań samej ścieżki wokalnej powstał jeden z najbardziej popularnych przebojów, nieśmiertelny Sen o Warszawie.

Wybór literatury z ostatnich lat, poświęconej Niemenowi

Po powrocie do kraju Niemen przeprowadził się z Gdańska do Warszawy. W wyniku nacisków politycznych, nawet po kupnie kawalerki przy ulicy Niecałej nie otrzymał zgody na zameldowanie, wobec czego mieszkał w niej na „dziko”, nękany wizytami Milicji Obywatelskiej i nakładanymi kolegiami. Problemy z zameldowaniem trwały niemal do połowy lat siedemdziesiątych. W stolicy rozpoczął kompletowanie własnego zespołu. Przejął muzyków rozwiązanej grupy Chochoły, nadając jej nazwę Akwarele. Nazwa nawiązywała do jego nowego wizerunku scenicznego, bowiem z Paryża powrócił ubrany zgodnie z najnowszą modą tamtych czasów, w beatlesowskiej fryzurze i w koszuli w kwiaty. Tak zawsze pokazywał się publicznie. Fantazyjny, kolorowy, prowokujący ubiór, nie przystający do wszechobecnej szarzyzny PRL drażnił – zwłaszcza ówczesnych decydentów. Stroje, zwiastujące nową modę, były jednocześnie wyrazem przekory i kojarzyły się z ruchem hippisowskim, choć Niemen hipisem nigdy nie był. Potrafił szokować wyglądem lecz jednocześnie jako człowiek był bardzo skromny.
Oficjalny debiut zespołu nastąpił 16 stycznia 1967 roku w Jeleniej Górze, pierwsze nagrania płytowe trzy miesiące później, a już w czerwcu Niemen piosenką Dziwny jest ten świat zatrząsł V Krajowym Festiwalem Piosenki Polskiej w Opolu. Po latach wspominał: „Ja tamtą sytuację wymyśliłem sobie… nie powiem z pewną premedytacją. (…) Bo myśmy na próbie coś tam zagrali, ja coś tam zamruczałem. Przyszedł czas koncertu, ja akurat byłem w dobrej formie, miałem dobry dzień: przywaliłem – i wszyscy zgłupieli! No i już było za późno, żeby nagrody mi nie dawać, bo publiczność oszalała, szła transmisja na żywo i wszyscy ludzie widzieli i słyszeli jaka jest reakcja w amfiteatrze.” Piosenkę nagrodzono, choć obrady jury były bardzo burzliwe. Przyznano jej Nagrodę Specjalną Przewodniczącego Komitetu ds. PRiTV za szczególne walory ideowe tekstu, jednak na falach radiowych utwór w ogóle nie zaistniał. Opolski sukces, poza wyjątkami, prasa przemilczała. Nie mówiło się wówczas w Polsce o „protest songach”. Jednak młodzież doceniła autentyzm przesłania i jego nowatorską formę. Dopiero później w mediach utwór został szeroko omówiony i skrytykowany za drażniący sposób wykonania, niewyszkolony głos oraz pretensjonalność tekstu.
Stwierdzenia, jakie się w nim pojawiły, choć naiwnie, to wykrzyczane z młodzieńczą wiarą i pasją musiały zrobić wrażenie. Właśnie dzięki nim Niemen w przeciwieństwie „ugrzecznionych” Czerwonych Gitar stał się rzeczywistym idolem młodzieży. Warto wspomnieć, iż zaledwie kilka lat wcześniej, latem 1963 roku Władysław Gomułka w swoim referacie na plenum Komitetu Centralnego PZPR wymienił big beat jako jeden z godnych potępienia przejawów ulegania zachodnim wpływom. Nie przeszkodziło to jednak w ogromnym sukcesie debiutanckiej płyty z tą piosenką i od niej noszącej tytuł Dziwny jest ten świat. Rok później Niemen odebrał pierwszą w historii polskiej fonografii Złotą Płytę, za sprzedaż stu dwudziestu pięciu tysięcy (wg innych źródeł stu sześćdziesięciu tysięcy) fonogramów, zaś do końca lat sześćdziesiątych sprzedano ich ponad sześćset tysięcy. Obecnie regulamin przyznawania Złotej Płyty znacząco zmienił się – do otrzymania wyróżnienia wystarczy w Polsce sprzedaż na poziomie piętnastu tysięcy sztuk.

Pierwsza złota płyta

Po latach Niemen wracał jeszcze do tego utworu, nagrywając go w zmienionych wersjach – na wydanym w 1972 roku przez CBS w Niemczech albumie Strange is This World oraz na płycie Postscriptum, która jako wizytówka przygotowana została na XIV Międzynarodowe Targi Płyt i Wydawnictw Muzycznych MIDEM 80 w Cannes i później bez jego aprobaty ukazała się także w Polsce. Była też wersja włoska, nagrana dla wytwórni CGD, zatytułowana Io senza lei (Ja bez niej) ze zmienionym tekstem, co znacznie spłyciło jej wymowę. Jest jeszcze wersja z koncertu „Old Rock Meeting 1986” z Sopotu, wykonana z towarzyszeniem elektronicznego instrumentarium.

30 stycznia 2004 roku, w chwili pogrzebu Czesława Niemena, z inicjatywy Marka Niedźwieckiego niemal wszystkie stacje radiowe nadały ten utwór, oddając w ten sposób hołd zmarłemu artyście.


słuchacz






PS.

Do tematu będę jeszcze niebawem powracał.







7 komentarzy:

  1. Piotr Kaczkowski we wczorajszym Minimax, przed północą, zagrał dwa utwory Niemena: "Jednego serca" i najpiękniejszą piosenkę o miłości, chyba kiedykolwiek napisaną ... Powiedział też, że kłopot z takim ludźmi jak Niemen, jak Bowie polega na tym, że czasami życia nie starczy odbiorcom żeby ich zrozumieć... Dzięki za to wspomnienie, dużo ciekawych faktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jest w tym stwierdzeniu. Temat też trudno wyczerpać. Zbliżają się urodziny Niemena, stąd też do Wspomnienia będę wracał.

      Usuń
  2. Chciałabym, żeby takie, rzetelnie napisane wspomnienia o Niemenie, ukazywały się co roku w prasie zamiast miałkich tekstów zawierających mnóstwo błędów i nieścisłości. Z roku na rok jest z tym coraz gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za słowa uznania. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesująca wiedza o Czesławie Niemenie. Czy Czesław Niemen wspominał o przejściu przez PUR w Białej Podlaskiej? A może jest jakiś dokument o tym zdarzeniu? Jestem z Białej Podlaskiej dlatego mnie to ciekawi. Bardzo będę wdzięczny za wszelką informację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie posiadam dokładniejszej wiedzy dotyczącej tego faktu. Pozdrawiam.

      Usuń