Pisanie
o Józefie Skrzeku, że jest twórcą wszechstronnym brzmi niczym truizm.
Debiutował z grupą Breakout, grał w zespole Niemena, jest założycielem i
liderem SBB, zespołu działającego od ponad czterdziestu lat. Ma też spory
dorobek solowy, którego niebagatelną częścią są dokonania inspirowane muzyką
sakralną. W wywiadach często podkreśla znaczenie wiary w swej twórczości, jak i
wartości, wynikających z wychowania w tradycyjnej i patriotycznej śląskiej
rodzinie. Te odniesienia są w jego sztuce ważnym elementem. Brzmią w niej
szczerze i naturalnie. Jedną z ważniejszych płyt o tematyce sakralnej, gdzie
wykorzystał brzmienia współczesnych instrumentów klawiszowych oraz tradycyjnych
organów piszczałkowych jest Koncert
Świętokrzyski, zarejestrowany w 1983 w Kościele Świętego Krzyża w
Warszawie, w okresie stanu wojennego. W podobnym klimacie utrzymany jest album U stóp krzyża, zawierający między innymi utwory z repertuaru SBB, choć w zupełnie innej interpretacji. Warto też
wspomnieć płytę Kantata Maryjna,
będącą zapisem koncertu z 2002 roku, jaki odbył się na Jasnej Górze, a także
wydaną kilka tygodni temu pierwszą część Tryptyku
Bydgoskiego, z muzyką zarejestrowaną w 2003 roku w Kościele Świętych Polskich
Braci Męczenników na bydgoskich Wyżynach. Stylistycznie podobne są też nagrania
audio i wideo zatytułowane Czas i Czas II, dokonane w duecie z nieżyjącym
już Michałem Banasikiem.
Jednym
z ostatnich, najbardziej fascynujących dokonań Józefa Skrzeka, utrzymanych w tej stylistyce jest wydana w październiku ubiegłego roku czarna, analogowa płyta, nosząca
tytuł Kazania Świętokrzyskie. Znalazł
się na niej cykl instrumentalnych impresji,
inspirowanych spektaklem pod tym samym tytułem, zaprezentowanym w kościele pw. Przenajświętszej Trójcy na
Świętym Krzyżu latem 2012 roku. W zasadzie, zarówno tę płytę, jak i wcześniej
wydany na dwóch płytach CD spektakl powinno rozpatrywać się całościowo, gdyż
obie pozycje wzajemnie się uzupełniają. W takiej formie ukazały się w specjalnym luksusowym
pudełku. Nawiasem mówiąc, gdyby zawierało ono jeszcze filmowy zapis spektaklu –
radość odbiorców byłaby pełna (dodatkowe plakaty, pocztówki, apaszka i kostka
do gry na gitarze, sygnowana przez kompozytora i wykonawcę - już może niekoniecznie...).
Wróćmy
jednak do muzyki. Autorami scenariusza i współproducentami projektu są Marcin
Majewski i Jan Tarnawski, a kompozytorem całości Józef Skrzek. Na pierwszą
część tego wydawnictwa składa się zapis spektaklu z udziałem kompozytora i zaproszonych gości: Marka Piekarczyka (TSA), Chóru
Oktoich z Cerkwi Prawosławnej św.
Cyryla i Metodego we Wrocławiu, jak również Apostolisa Anthimosa (SBB) oraz
Włodzimierza “Kiniora” Kiniorskiego. Postać średniowiecznego kaznodziei i
narratora wykreował Marcin Brykczyński. Choć Kazania należą do tradycji łacińskiej, to jednak obecność
prawosławnego chóru we wspaniały sposób ubogaca ich przesłanie, tworząc
podniosły klimat, bliski współczesnemu wyobrażeniu modlitewnej atmosfery
dawnych wieków. Jest też kolejnym dowodem na to, że prawdziwa sztuka potrafi
łączyć religie, stwarzając klimat do medytacji dla każdego
wyznania.
Kazania Świętokrzyskie są spektaklem opartym na najstarszym
i bezcennym zapisie polskiej prozy, pochodzącym prawdopodobnie z XIV wieku (a być może nawet starszym). Porównać go można jedynie z tekstem Bogurodzicy. Odkryty
został w 1890 roku przez Aleksandra Brücknera w Bibliotece Cesarskiej w
Petersburgu, gdzie trafił po powstaniu listopadowym. Ten pełen tajemnic, nie
zachowany w całości tekst do dziś jest obiektem badań. Zachował się przypadkiem,
w postaci osiemnastu pasków z czterech kart większego rękopisu, bowiem niestety
pergamin ten w średniowieczu pocięto i użyto do oprawy innego dzieła. Dziś jest
prawdziwym skarbcem pradawnej polszczyzny i dokumentem średniowiecznej pobożności.
Warto
w tym projekcie podkreślić rolę producentów
i autorów libretta spektaklu, a przy tym prawdziwych pasjonatów kultury i
jednocześnie sponsorów - Marcina Majewskiego i Jana Tarnawskiego - dzięki
którym ten bezcenny zabytek został wydobyty na światło dzienne, ożywiony i
zaprezentowany współczesnym odbiorcom, często w ogóle nieświadomym jego
istnienia i prawdziwej wartości. To oni przekonali Józefa Skrzeka, by napisał do niego muzykę. Było to spore wyzwanie, jednak przyjęte zostało niemal bez wahania.
Wybór był trafny, a sam artysta stwierdził: "Natchnienia
doznane podczas wędrówek po krużgankach Zakonu w swojej świętości przeniknęły
mnie na wskroś i zbudowały do podjęcia kompozycji Dzieła najważniejszego w
Nowym Wieku. Głębia Modlitwy wyzwoliła fenomenalne Siły podczas trwania
przygotowań do Premiery oraz determinację w tworzeniu Atmosfery pomiędzy
Twórcami, Publicznością i Gospodarzami
Bazyliki."
Powstała
muzyka o walorach ilustracyjnych i kontemplacyjnych. Ułatwia nie tylko
przywołanie właściwego klimatu, lecz jest także eklektyczną podróżą, czerpiącą
z wielu gatunków, zarówno muzyki dawnej, jak i współczesnej. To pomieszanie
barw i stylów, muzyki organowej i brzmienia syntezatorów, języka polskiego i
łaciny, stylistyki chorału gregoriańskiego i wokalistyki o rockowych korzeniach
nie przeszkadza, a wręcz w mistrzowski sposób prowadzi słuchacza przez
zawiłości tekstu. Jednak kluczem jest tu chyba nie tylko ułatwienie jego
zrozumienia, co stworzenie unikalnego klimatu modlitewno-refleksyjnego. Wszak o
to chodzi w muzyce sakralnej. Trzeba jedynie poświęcić temu dziełu nieco czasu i wewnętrznie otworzyć się na przekazywane treści.
Nie trzeba posiadać merytorycznego przygotowania muzycznego. Wystarczy
wrażliwość duszy.
Drugą
częścią wydawnictwa jest czarna, analogowa płyta, zawierająca instrumentalne
improwizacje, zarejestrowane przez Józefa Skrzeka dwa lata później. Powstały w
maju 2014 roku. Artysta zagrał na MiniMoogu i organach Bazyliki Katedralnej
w Kielcach. Współbrzmienie klasycznych organów i syntezatorów elektronicznych lider
SBB wykorzystywał w swych nagraniach wielokrotnie wcześniej, choćby na płytach
wymienionych we wstępie. Mimo wszystko ta płyta jest szczególna i trudno ją porównać
z jakąkolwiek wcześniejszą. Myślę, że złożyło się na to kilka czynników.
MiniMoog jest syntezatorem analogowym, posiadającym specyficzne brzmienie.
Józef Skrzek skorzystał z jego ciepłych, naturalnych barw, które
doskonale stopiły się zarówno z dźwiękiem organów piszczałkowych, jak i
akustyką bazyliki. Całość brzmi niezwykle spójnie, a dźwięki i barwy wzajemnie
się dopełniają, nie tworząc nienaturalnych kontrastów. Powstało coś, co w
niewytłumaczalny sposób absorbuje ukryte struny wrażliwości, niemal nie
pozwalając się oderwać. Ta pełna dostojeństwa muzyka nie może być tłem, bowiem zawłaszcza
słuchaczem w sposób zazdrosny i całkowity. Płyta jest naturalnym suplementem,
niejako kodą, wieńczącą omawiany wcześniej spektakl. Tworzy z nim integralną całość. Nie zawaham się napisać - dla osób wierzących jest swego rodzaju
modlitwą.
Wydano ją jedynie w formie tradycyjnego, czarnego analogu. Dostępny jest we wspomnianym luksusowym pudełku (łącznie z podwójnym CD z zapisem spektaklu), bądź oddzielnie. Wydawcy na razie nie przewidują wersji CD. Utwory dostępne są również w formie plików mp3, a także na platformie Spotify, bądź w nowym serwisie streamingowym Tidal, gwarantującym bezstratną jakość audio. Sama płyta, pieczołowicie wytłoczona na 180 gramowym winylu, z prostą a jednak intrygującą okładką, wyróżnia się precyzją i czystością dźwięku oraz
bardzo małym poziomem własnych szumów, niespotykanym w innych krajowych wydawnictwach.
Cóż, wnioski nasuwają się same. Chylę czoła przed wykonawcą i kompozytorem. Oby miał jak najwięcej dobrych i twórczych dni, przekładających się na tak znakomite nagrania. Jak dotąd nie spoczywa na laurach, jest postacią bardzo aktywną i komunikatywną. Pojawia się na scenach muzycznych zarówno z zespołem, jak i z projektami solowymi. Jestem przekonany, że jeszcze niejednokrotnie zaskoczy nas swym nowym wcieleniem. I oby jak najdłużej.
słuchacz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz