Mroźny, kolędowy czas sprzyja refleksji i zatrzymaniu się na moment. Chociaż właściwie… ani mroźny, ani kolędowy – a i refleksji coraz mniej w naszym życiu. I próżno tłumaczyć się ciągłym pośpiechem i brakiem czasu. Chociaż, czy w istocie pragniemy tej refleksji? Czy chcemy pytań o sens i cele, o wartości i priorytety? Łatwiej skorzystać z gotowych definicji i odpowiedzi, które tak chętne podsuwają dzisiejsze media. To dużo prostsze i nie wymaga wysiłku.
Łatwo odrzucamy autorytety i na nowo definiujemy własne. I co dalej? Dalej doskwiera nam brak miłości. Zapomnieliśmy czym jest prawdziwa, bezinteresowna przyjaźń. Coraz więcej w życiu egoizmu, myślenia wyłącznie o sobie. Zalewa nas niespotykana fala przemocy. Przykładów z kraju i świata dostarczają media, wystarczy przejrzeć doniesienia z kilku ostatnich tygodni. Mam wrażenie, że gdzieś w tej odzyskanej wolności nieco pogubiliśmy się. Odrzuciliśmy stare wartości. Świat proponuje nowe style życia, jednak chyba nie wszyscy potrafią się w nich odnaleźć.
W tym roku okres świąteczny jest nieco dłuższy – może więc warto pokusić się o chwilę refleksji. Coraz częściej słychać głosy ludzi mówiących, że nie lubią świąt. To zastanawiające, wszak właśnie Boże Narodzenie to okres szczególnej bliskości i ciepła rodzinnego. Więc może gdzieś w nieustannej pogoni ta bliskość zawieruszyła się? Łatwiej wyjechać, uciec z domu w ten szczególny czas, tak by nie stawiać sobie niewygodnych pytań? Co decyduje o tym kim jesteśmy, czy mamy i chcemy mieć na to wpływ?
Można sięgnąć do tak przecież nieodległej tradycji. Można zadumać się nad głębokim tekstem Szymona Muchy, do którego muzykę napisał Zbigniew Preisner.
A nadzieja znów wstąpi w nas.
Nieobecnych pojawią sie cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie.
I choć przygasł świąteczny gwar,
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj,
Wbrew tak zwanej ironii losu.
Daj nam wiarę, że to ma sens.
Że nie trzeba żałować przyjaciół.
Że gdziekolwiek są – dobrze im jest,
Bo są z nami choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
Że po głosach tych wciąż drży powietrze.
Że odeszli po to by żyć,
I tym razem będą żyć wiecznie.
Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas,
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.
Przyznam, że dość mam angielskich i amerykańskich przebojów w stylu Last Christmas, które płyną ze wszystkich stron już od listopada, nakręcając świąteczny biznes. Trochę mi żal, że tak szybko i łatwo zapominamy o bogactwie polskich kolęd i pastorałek – wszak mamy ich bodaj najwięcej spośród wszystkich europejskich krajów.
Świat pognał do przodu, w niewiarygodny wręcz sposób rozwinęła się technika, a jednak pragnienie miłości pozostało w nas takie samo. W Wigilijną Noc Kościół podejmie kolejną próbę by przypomnieć ludziom, że to miłość największym jest darem. Prawda ta wydaje się wprawdzie coraz mniej popularna, jednak na szczęście nie zależy od wyników statystyki. Tak więc życzę wszystkim by tę miłość rozumianą jak najszerzej w sobie odnaleźli. Życzę też, byśmy wszyscy docenili rolę przyjaźni – wszak już starożytni wyżej ją stawiali, dostrzegając jej bezinteresowność. Nam współczesnym coraz trudniej zrozumieć, że naprawdę może być bezinteresowna. Kończymy różne rozdziały swego życia, może jednak warto podtrzymywać zawarte znajomości. Wszak zawsze jakoś nas ubogacają, nawet jeśli bywają niełatwe.
Z najlepszymi życzeniami - dla wszystkich, którzy tu zaglądają. |
słuchacz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz